Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Kraj

Janusza głowa podniesiona

Solidarność według Śniadka

Henryk Jackowski / BEW
Szef Solidarności Janusz Śniadek wszedł do ostrej politycznej gry. Ostatnie obchody rocznicy Sierpnia pokazały, że on i związek zaangażowali się po stronie PiS nawet bardziej, niż można było wcześniej przypuszczać. Zapowiadają rządowi Tuska gorącą, strajkową jesień.

Śniadek na jubileuszowym zjeździe wystąpił niemal jak lider opozycji i nie szczędził rządzącym złośliwości. Mówił o martwych dźwigach, o tym, że Solidarność nie da się odesłać do muzeum, a na pytanie Tuska, gdzie się podziało 9 z 10 mln członków pierwszej Solidarności, odpowiedział, że już w 1989 r. było ich tylko półtora miliona. To prawda, ale teraz jest ich 700 tys. Ostatnio, zapowiadając protesty (patrz ramka), powiedział: „Nie zgadzamy się na ubóstwo i wykluczenie społeczne – ta plaga dotyka coraz więcej ludzi w Polsce”. Powtórzył swoją tezę, że Polska to kraj największego rozwarstwienia społecznego w Europie.

Fala politycznych emocji, poruszona katastrofą smoleńską, nadała nowego impetu Solidarności i jej przewodniczącemu. Jeszcze nim PiS oficjalnie ogłosiło, że Jarosław Kaczyński wystartuje w wyborach prezydenckich, struktury „S” zaczęły zbierać podpisy popierające tę kandydaturę. A potem do akcji politycznych włączył się sam Śniadek. Zbierał podpisy, do marszałka Komorowskiego zaapelował o niepodpisywanie nowelizacji ustawy o IPN; zaatakował Lecha Wałęsę (wcześniej traktowanego z kurtuazją).

Teoretycznie zapisami w statucie związek jest dziś od polityki oddzielony. – Ale skoro i tak stale nas oskarżano, że grzeszymy zaangażowaniem politycznym, to czemu nie mamy grzeszyć z przyjemnością – pytał retorycznie odmieniony przewodniczący „S”, wcześniej znany raczej z dość mdłych wypowiedzi. – Kiedy sytuacja się polaryzuje, taktyka kompromisu, szukania złotego środka niesie zagrożenie. Ten, kto próbuje łączyć, kombinować, zostaje sam. W takich momentach potrzebna jest wyrazistość – tłumaczy.

Rok temu, w związku z obchodami 20-lecia czerwca 1989 r., koledzy Janusza Śniadka z Solidarności Biura Projektowego Stoczni Gdynia, dziś już nieistniejącej, napisali mu, dlaczego nie wezmą udziału w uroczystościach.

Polityka 38.2010 (2774) z dnia 18.09.2010; kraj; s. 20
Oryginalny tytuł tekstu: "Janusza głowa podniesiona"
Reklama