Grzegorz Rzeczkowski: - Pięć lat temu upadł ostatni rząd SLD. Kiedy będzie następny?
Jerzy Wiatr: - Ma pan na myśli rząd SLD czy rząd z SLD?
Rząd SLD.
Rządu SLD moim zdaniem szybko nie będzie, to odległa perspektywa. Teoretycznie można by sobie wyobrazić, że mogłoby to nastąpić w kadencji 2015 – 2019, ale pod jednym, dość trudnym do spełnienia warunkiem. Mianowicie, że Sojusz na tyle wzmocni swoją pozycję, że wysunie się przed PO. W Polsce wszystko się może zdarzyć, ale prawdopodobieństwo, że tak się stanie, nie jest wysokie, choć nie można tego wykluczyć.
Jednak zanim SLD dojdzie do takiej kondycji, że będzie w stanie utworzyć rząd, w jego miejsce powstanie inna formacja lewicowa, oparta na tym, czym jest SLD, ale inaczej zapewne skonstruowana i prawdopodobnie o szerszej bazie.
Wróży pan koniec Sojuszu w obecnej formule?
Wróżę proces zjednoczenia wokół SLD, ale zjednoczenia, które nie dokona się na zasadzie zwykłego wchłonięcia, bo to byłoby aroganckie i obraźliwe dla innych ugrupowań lewicowych. Dlatego gdy ten proces pewnej konsolidacji wokół SLD - który zresztą już w tej chwili jest widoczny - zajdzie dostatecznie daleko, żeby można było myśleć o organizacyjnym połączeniu, będzie musiało się dokonać coś w rodzaju kongresu zjednoczeniowego.
Na długą metę, jeśli ugrupowania lewicowe będą szły razem, przejdą przez jedne, przez drugie wybory, to właściwie w pewnym momencie przestanie mieć sens zachowywanie ich odrębności. Trudno jednak będzie powiedzieć koleżankom i kolegom z Unii Pracy, Partii Kobiet, SdPl czy Zielonych: „to wstąpcie sobie do SLD”. To byłoby aroganckie i odstraszające. Logiczne będzie więc w pewnym momencie zaproponowanie jakiejś formy integracji, może federacji ugrupowań lewicowych.