Stanowiska szefa klubu i przewodniczącego sejmowej komisji finansów publicznych stracił Zbigniew Chlebowski, który dodatkowo został zmuszony do zawieszenia członkostwa w klubie i w partii. Ten stan trwa do dziś. Chlebowski po ujawnieniu stenogramów CBA sam zawiesił swe członkostwo w PO na trzy miesiące. Po upływie tego terminu przedłużał jednak okres zawieszenia (może to robić nawet przez dwa lata). Dzięki temu unika rozpatrzenia jego sprawy przez sąd partyjny, który najpewniej usunąłby go z partii. Podobnie wygląda jego sytuacja w klubie parlamentarnym – Chlebowski zawiesił w nim członkostwo, jest posłem niezależnym (należy do komisji finansów publicznych).
Mimo to nie porzucił myśli o powrocie na łono Platformy i o starcie z jej listy w przyszłorocznych wyborach parlamentarnych. Poseł robi wszystko, by tym marzeniom stało się zadość – gdy zabiera publicznie głos, o kolegach z PO wypowiada się tylko dobrze. Premiera wręcz wychwala, do tego zwykle głosuje w Sejmie tak, jak większość Platformy. - Chcę pokazać wyborcom, że byłem i jestem uczciwym człowiekiem i że dobro publiczne zawsze było dla mnie wartością nadrzędną – stwierdził w niedawnym wywiadzie dla „Polska The Times”.
Polityczna przyszłość Chlebowskiego, choć rysuje się w czarnych barwach, nie jest jednak ostatecznie przesądzona. Na jego korzyść działa dobre wrażenie, jakie wywarł składając zeznania przed komisją hazardową oraz korzystne dla niego zapisy sprawozdania. Jeśli jeszcze prokuratura nie zdecyduje się postawić mu zarzutów – drogę go Platformy teoretycznie będzie miał otwartą.
Coraz głośniej mówią o tym politycy z drugiego szeregu partii, zaraz jednak dopowiadając, że i tak o wszystkim zdecyduje tandem Donald Tusk – Grzegorz Schetyna.