Uroczystościom przewodniczył łódzki biskup pomocniczy Adam Lepa. Na początku mszy odczytano postanowienie prezydenta o odznaczeniu Marka Rosiaka Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski. Bronisław Komorowski przekazał odznaczenie wdowie. Następnie jeden z księży odczytał kondolencje, jakie do Haliny Rosiak skierowali przewodniczący Episkopatu Polski abp Józef Michalik oraz metropolita łódzki abp Władysław Ziółek. "Ta tragiczna śmierć ukazuje, jak daleko jesteśmy od wzorców szacunku i sumienia dla człowieka, jakie podpowiada humanizm i Ewangelia Święta" - napisał abp Michalik. Z kolei biskup łódzki apelował, by śmierć Marka Rosiaka "obudziła nasze sumienia i pomogła wyjść z zagubienia i chaosu, w czym zdaje się pogrążać nasza ojczyzna".
Katedra wypełniona była ludźmi. Oprócz rodziny, prezydenta i szefa PiS (obaj siedzieli w przeciwnych nawach kościoła), na pogrzeb Marka Rosiaka przybyli szefowie wszystkich klubów poselskich: Tomasz Tomczykiewicz (PO), Mariusz Błaszczak (PiS), Grzegorz Napieralski (SLD) oraz Stanisław Żelichowski (PSL). Byli również m.in. minister sprawiedliwości Krzysztof Kwiatkowski, parlamentarzyści, głównie z PiS, oraz przedstawiciele łódzkiej rady miejskiej i władz miasta.
W homilii bp Lepa przypomniał, że zginął 19 paździenika, w dniu śmierci męczeńskiej ks. Jerzego Popiełuszki. Podkreślał, że zamordowany został człowiek, od którego napastnik nie doznał najmniejszej krzywdy. - Agresorowi wystarczyło, że miał przed sobą kogoś, kto według niego uosabiał śmiertelnego wroga. Demonizowanie zawsze budzi najgorsze upiory, nad którymi najtrudniej zapanować. Potem jest destrukcja - podkreślił biskup, który tak wspominał zmarłego: - Świętej pamięci Marek Rosiak szedł przez życie niosąc pomoc ludziom biednym i potrzebującym.