Człowiek po przejściach
Z Adamem Michnikiem, redaktorem naczelnym "Gazety Wyborczej"
Jacek Żakowski: – Kiedy dostał pan Orła Białego, z kapituły orderu ustąpili Andrzej Gwiazda, Bogusław Nizieński i Jan Olszewski. Co to jest za znak?
Adam Michnik: – Kiedy wcześniej ten order dostał Andrzej Gwiazda, wyraziłem radość na łamach „Gazety”. Bo uważam, że na Orła Białego zasłużył tym, co zrobił podczas strajku w 1980 r. Rozumiem, że jego zdaniem ja nie zasłużyłem. To mnie specjalnie nie dziwi. Wiem, że jestem kontrowersyjny.
A innych pan rozumie?
Staram się. Czytam, co piszą ludzie z tego środowiska.
Wyczytał pan odpowiedź na pytanie, dlaczego ich zdaniem nawet w sferze symbolicznej nie możemy już wytrzymać obok siebie?
To jest dość klarowne. Pewien autor pisał na przykład ostatnio, że w PRL była szeroka opozycja, co umożliwiło zinfiltrowanie jej przez bezpiekę. Zinfiltrowani stworzyli „opozycję konstruktywną”.
To pan?
Między innymi. Oni uważają, że eliminowaliśmy działaczy nastawionych niepodległościowo i antykomunistycznie, a potem zostaliśmy dokooptowani do władzy, by stworzyć PRL-bis.
Czyli Okrągły Stół.
Dokładnie. To ma swoje dalsze konsekwencje. Bo w tej narracji po 20 latach ten układ wciąż ma władzę. Mimo rządu Olszewskiego i Kaczyńskiego. A „prezydent niepodległej Rzeczpospolitej na doradcę strategicznego powołuje ostatniego premiera PRL”.
To Tadeusz Mazowiecki, doradca Komorowskiego.
A w dodatku „premierem zostaje macher z zaplecza, który z polskością ma tyle wspólnego, że mu ona przeszkadza”.