Przy okazji ostatniego ataku zimy prawicowi politycy i konserwatywni publicyści (tak się sami chcą nazywać) ogłosili, że państwo nie działa. Przypomniano dawne powiedzenie, że komuna się sypie przy minus czterech stopniach i tak samo reżim Tuska nie wytrzymuje nawet jednego dnia porządnych opadów. To dodatkowo ma go upodabniać do Gierka, nie tylko niebezpieczne zadłużanie państwa.
Podobnie było wcześniej, podczas letnich powodzi, kiedy to także – zdaniem krytyków – państwo silnie zanikło, a jeszcze premier zwalał winę na samorządy. Nie trzeba chyba wspominać, że struktury państwa zupełnie zawiodły w sprawie śledztwa smoleńskiego, to wręcz „katastrofa i kapitulacja państwa”, a „Polska jest jak tupolew”. I tak można przeglądać wszystkie niemal sfery życia kraju, wszędzie jest właściwie upadek i bezprecedensowa klęska.
Armii, żeby było jasne, nie ma, bo Tusk z Klichem ją praktycznie zlikwidowali. Dzisiaj Polska nie obroniłaby się nawet przed Białorusią. Rząd w tej optyce dokonał „zbrodni” na wojsku, raz – likwidując powszechny pobór, dwa – skąpiąc pieniędzy na modernizację.
Służba zdrowia to tylko kręcenie lodów przez Platformę.
Sądownictwo nie istnieje, zwłaszcza to uczciwe. Jarosław Kaczyński, zapowiadając niedawno złożenie pozwu przeciwko Tuskowi (w sprawie rzekomej obrazy podczas sejmowej debaty na temat finansowania partii politycznych), stwierdził, że na pewno wygrałby z premierem, gdyby wymiar sprawiedliwości działał normalnie. Ale przecież wiadomo, kto tam siedzi, więc na wygraną szans raczej nie ma.
Edukacja jest w głębokim upadku, dzieci zaczyna się kształcić byle jak, aby szybko się wyuczyły zawodu i poszły pracować na emerytów.
Polityka zagraniczna rządu Tuska to – streszczając radykałów – szkodliwa mistyfikacja, obsługiwanie życzeń mocarstw, służalczość i administrowanie kondominium.