Agnieszka Hreczuk: Pańska książka ukazała się w Polsce przed kilkoma dniami, debata na jej temat trwa od kilkunastu tygodni. W tym samym czasie pojawiły się inne książki o udziale Polaków w mordowaniu Żydów – m.in. profesor Barbary Engelking, czy Jana Grabowskiego.
Jan Tomasz Gross: Mam wrażenie, że książki Engelking i Grabowskiego całkowicie odmieniają dyskusję na ten temat w Polsce. Mogę to porównać z dyskusjami po „Sąsiadach” i „Strachu”. Oprócz mojego głosu są też inne, oparte na silnej, naukowej podbudowie, które opowiadają to samo, co ja. Każdy na swój sposób, ale fakty pozostają te same, Polacy też byli denuncjatorami i mordercami. To duży krok naprzód w dyskusji. Nastąpiło oswojenie z ta tematyką, ludzie zaczynają sobie uświadamiać , że historia wojny jest znacznie bardziej skomplikowana, niż sugerował nam to kanon patriotyczno-heroiczny. Ludzie maja w sobie zarówno szlachetne uczucia, jak i złe instynkty, jedne i drugie wychodzą na wierzch, szczególnie w ekstremalnych sytuacjach, gdy zawieszone zostają normy zwykłego zachowania, jak w czasie okupacji.
Pierwsza wielka debata na temat ciemnej historii Polski w czasie wojny odbyła się w 2001 r., po ukazaniu sie Pańskiej książki „Sąsiedzi”. Czy Polska i Polacy zmienili się od tej pory? Czy zmieniła się ich świadomość historyczna, gotowość o dyskusji?
Ogromnie. Można tu powiedzieć rzeczy, które kiedyś były nie do wypowiedzenia. Gdy się powiedziało w 2001, że Polacy mordowali Żydów, człowiek był uważany za wariata. Dziś się już się tego nie kwestionuje. Faktów zawartych w tej książce nie odrzucają nawet jej krytycy.