Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Kraj

Trójkami do Sejmu szli

Listy do Sejmu. Jak oni je tworzą?

Układanie list wyborczych jest zawsze okazją do nieco wstydliwego obnażenia słabości naszego politycznego systemu. Układanie list wyborczych jest zawsze okazją do nieco wstydliwego obnażenia słabości naszego politycznego systemu. Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta
Trwa układanie list wyborczych do parlamentu. Wygląda na to, że znowu dostaniemy Sejm, którego właściwie nie znamy, wybierzemy ludzi, o których w większości słyszeli tylko ich przyjaciele i rodzina. Może ten Sejm jest po prostu za duży?
Partie nie potrafią zaproponować na listach tylu wybitnych ludzi, z dorobkiem, aby zapełnili oni 460 miejsc.Sławomir Kamiński/Agencja Gazeta Partie nie potrafią zaproponować na listach tylu wybitnych ludzi, z dorobkiem, aby zapełnili oni 460 miejsc.

Każdy poseł zna zasady tworzenia list, bo to podstawa istnienia. W partii jest do rozdysponowania 41 jedynek (to liczba okręgów wyborczych), tyleż dwójek i trójek, a więc najcenniejszych miejsc na listach wyborczych. Kto się nie mieści naturalnie w pierwszej 120 ugrupowania, zaczyna się denerwować. Praktyka pokazuje, że do poziomu trójek działa z dużą pewnością zasada pierwszeństwa, czyli na te miejsca, siłą inercji wyborców, pada najwięcej głosów. Im dalej w głąb list, tym ta reguła zaczyna słabnąć, zdarzają się „skoczkowie”, którzy potrafią się przebić z dalszego miejsca i wyprzedzić czwórkę czy piątkę. Dlatego mówi się czasami o „buncie czwartych”; rzeczywiście, to od tego miejsca na liście zaczynają się dąsy kandydatów, skargi do zarządu partii na decyzje organizacji terenowych, żądania przesunięcia wyżej.

Ogólny rachunek i doświadczenie mówią, że partia, która zdobywa w wyborach około 40-proc. poparcie, może liczyć średnio na plus minus 5 mandatów w okręgach, a w większych, np. w Warszawie, Łodzi czy na Śląsku „żre” w takim przypadku do 7–8 miejsca lub nawet poza dziesiątkę (ważna jest też procentowa przewaga nad drugim ugrupowaniem i to, jak wiele partii wejdzie do Sejmu). Istotne też, z jakiego okręgu pod względem politycznym startuje poseł.

Wiadomo, że Platforma w Szczecinie może mieć nadzieję nawet na 8–9 mandatów, ale już na ścianie wschodniej czwarta pozycja na kartce wyborczej nie gwarantuje miejsca przy Wiejskiej. Jarosław Gowin w inteligenckim Krakowie może więc swoje (na razie) trzecie miejsce traktować ewentualnie jako tylko prestiżową porażkę, bo na pewno wejdzie do Sejmu, ale już Joanna Mucha z czwórką w Lublinie nie może być tego pewna. Dlatego zapewne już protestuje, podobnie jak Antoni Mężydło z szóstką i inni.

Polityka 22.2011 (2809) z dnia 24.05.2011; Polityka; s. 16
Oryginalny tytuł tekstu: "Trójkami do Sejmu szli"
Reklama