Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Kraj

Bo mucha biega po celi

Pozwy zza krat

Obecnie sądy coraz częściej odmawiają J. pełnomocników z urzędu, argumentując, że sam świetnie sobie radzi. Obecnie sądy coraz częściej odmawiają J. pełnomocników z urzędu, argumentując, że sam świetnie sobie radzi. Tomasz Stańczak / Agencja Gazeta
Gdańscy adwokaci i radcy dzielą się na tych, którzy reprezentowali więźnia J., i na tych, którzy występują w imieniu pozwanych przez niego kolegów prawników.
J. najbłahszą sprawę potrafi rozmnożyć przez pączkowanie. Pozywa nie tylko instytucje, także konkretne osoby – swoich byłych pełnomocników z urzędu, sędziów i prokuratorów.Łukasz Rayski/Polityka J. najbłahszą sprawę potrafi rozmnożyć przez pączkowanie. Pozywa nie tylko instytucje, także konkretne osoby – swoich byłych pełnomocników z urzędu, sędziów i prokuratorów.

Czy to możliwe, by jeden człowiek wytoczył tysiące pozwów? J. od 2000 r. odsiaduje wyrok 13 lat i 10 miesięcy w Wejherowie. Podczas kłótni zabił nożem kolegę i zarazem pracodawcę. Została żona i dzieci. – Ktoś, kto popełnił tak okrutne przestępstwo, musi odbyć karę, skorygować swój charakter – mówi J. Czy skorygował? Gdańscy sędziowie są sceptyczni. Wiedzą jedno: wsadzili za kraty sprzedawcę magazyniera, a wyjdzie półprawnik, znawca sądowych procedur. Dziennie J. wysyła średnio 30–40 pism. Skarży się głównie na warunki pobytu w więzieniach i na pracę sądu. Jednego dnia dostał aż 420 urzędowych odpowiedzi, dwukrotnie ponad 300. Sądy okręgu gdańskiego prowadzą obecnie 685 spraw z jego powództwa. W Sądzie Okręgowym w Warszawie też jest ich kilkaset. W Słupsku tylko 60. J. żąda odszkodowań od państwa i różnych osób fizycznych.

Ciasno i w złym towarzystwie

Fala więziennych roszczeń ruszyła w połowie minionej dekady. Najpierw niewielka. Pozwy dotyczyły głównie ciasnoty w celach i odsiadki z palącymi. Sądy początkowo unikały przyznawania odszkodowań. Zmieniły jednak podejście, gdy w 2007 r. Sąd Najwyższy uznał, że ciasnota może naruszać prawo do prywatności. Sukcesy w postaci odszkodowań zasądzanych w Polsce (2–3 tys. zł) i w Strasburgu (3–3,5 tys. euro) rozpaliły wyobraźnię osadzonych. Pozwy płyną coraz szerszą falą.

To jest sposób na zabicie czasu, przełamanie więziennej nudy, bezradności – mówi dr Monika Marczak z Zakładu Patologii Społecznej i Resocjalizacji Uniwersytetu Gdańskiego. – Na każde pismo urząd lub sąd musi odpowiedzieć. To daje więźniom poczucie, że są obecni, że walczą o siebie. Potrafią napisać skargę, że mucha biega po celi i zabiera im przestrzeń.

Według służby więziennej, w 2008 r.

Polityka 23.2011 (2810) z dnia 30.05.2011; kraj; s. 30
Oryginalny tytuł tekstu: "Bo mucha biega po celi"
Reklama