Kibice drużyny LKS Pniewy o tym, kim naprawdę był ich czołowy zawodnik Andrzej Ponikowski, dowiedzieli się z mediów. Na niektórych informacja, że to najgroźniejszy polski gangster Rafał S., pseudonim Szkatuła, nie zrobiła należytego wrażenia, bo w życiu o kimś takim nie słyszeli.
Szkatuły od lat szukała cała polska policja. Podejrzewano, że albo już nie żyje, albo czmychnął poza Europę. Kiedyś był wschodzącą gwiazdą rodzimej mafii. Fachu uczył się w osławionej grupie Piotra K., pseudonim Bandziorek, i w gangu niejakiego Przeszczepa. Pracował też dla Andrzeja H., pseudonim Korek, szefa tak zwanej grupy mokotowskiej. Szkatuła poczuł się na tyle mocno, że chciał przejąć władzę nad Mokotowem, wydał wojnę Korkowi. W strzelaninie w warszawskiej galerii handlowej Klif w 2002 r. zginęło dwóch żołnierzy Korka, ten, który był celem ataku – Komandos – cudem uciekł. Po kilku miesiącach został jednak zastrzelony. Policja podejrzewała, że za tymi zamachami stoi właśnie Szkatuła. Dopiero 11 maja 2011 r. pod Warszawą dopadła go policja. Wyszło wtedy na jaw, że równolegle z gangsterką prowadził drugie życie, sportowe. Zmienił wygląd, zapuścił brodę, długie włosy i pod fałszywym nazwiskiem grał w piłkę nożną w miejscowości Pniewy.
Wolny transfer
Pniewy leżą niecałe 50 km od stolicy, a ludność ma tu na głowie poważniejsze sprawy niż śledzenie losów polskiej mafii. Pniewy żyją z sadów, ważne są opryski i komunikaty pogodowe.
Ponikowski na treningach miejscowej ekipy pojawił się w styczniu 2011 r. Przyszedł sam, nikt go tu wcześniej nie znał. Oświadczył, że wcześniej reprezentował barwy Tarpana Tarczyn, ale przedkłada Pniewy, bo słyszał, że tu atmosfera dla piłkarstwa lepsza.