W maju Adam Hofman skończył 31 lat. Niedawno otworzył przewód doktorski – pisze o komisjach śledczych w systemie politycznym i prawnym. – Gdy zdobędę jeszcze trochę doświadczenia, chciałbym być premierem. Trzeba mierzyć wysoko – deklaruje.
Wypowiada się często i dobitnie. O premierze Tusku, gdy zamykał stadiony po kibolskich wybrykach, powiedział że „jest chuliganem polskiej polityki”. O ministrze finansów Jacku Rostowskim powiedział, że „wstaje rano, rzuca kośćmi i wychodzi mu, że dziś rano zabierze pieniądze dzieciom niepełnosprawnym, a kolejnego dnia zasiłki pogrzebowe”. Palikota chciał „wieszać na najbliższej gałęzi” i „chętnie dałby mu po gębie”. Nic z tych zapowiedzi na szczęście nie wyszło. Jedyny efekt był taki, że Hofman sam zapracował na podobną opinię. – Mówi się o nim, że jest Palikotem PiS-u – twierdzi jeden z posłów.
Hofman ma dość mocno rozbudowne ego, o czym mogą poświadczyć koledzy ze studiów na Uniwersytecie Wrocławskim. Wtedy bardzo chciał zostać szefem uczelnianego Niezależnego Zrzeszenia Studentów. Dlatego związał się z frakcją będącą w kontrze do Krzysztofa Kwiatkowskiego, wówczas szefa zrzeszenia, dziś ministra sprawiedliwości z PO. „Byłem młody i miałem ogromne ambicje” – wyznał niedawno w uczelnianej gazecie.
Nie mając jednak widoków na wygraną odszedł z NSZ i założył własne stowarzyszenie, które po roku upadło. Do tego doświadczenia odwołał się kilka lat później, gdy chodziło mu po głowie odejście z PiS-u do PJN. - Od Jarosława Kaczyńskiego nauczyłem się, że polityka jest nie tylko wypadkową pewnych idei, ale też sztuką skuteczności osiągania zakładanych celów – mówi Hofman.