Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Kraj

Antyaborcjoniści górą

Sejm głosował za zakazem aborcji

Głosowanie nad całkowitym zakazem aborcji to kolejny smutny dowód słabości idei liberalnej w kraju, gdzie tyle się deklamuje o wolności.

Większością ponad stu głosów posłowie zgodzili się na dalsze prace sejmowe nad projektem ustawy całkowicie delegalizującej aborcję. Wprawdzie do ostatecznego zwycięstwa obozu radykalnie antyaborcyjnego daleko, ale dzisiejsze głosowanie Sejmu jest przykrym zaskoczeniem. Nie tylko dla liberalnej części społeczeństwa. Także dla tych, którzy uważają obecne prawo antyaborcyjne za kompromis wart kontynuacji.  

Sojusz Lewicy Demokratycznej, który wnioskował o odrzucenie projektu, atakuje Platformę Obywatelską, że to ona jest winna porażki wniosku o odrzucenie. Rzeczywiście, aż 69 posłów PO odpowiedziało się za dalszymi pracami w tej sprawie w dwu sejmowych komisjach. Jednak większość głosujących posłów partii Tuska była przeciw. A spora grupa posłów Sojuszu nie pofatygowała się głosować za wnioskiem własnej partii. Porażka wniosku ma więc - moralnie - ojców także w SLD.

Zapewne były względy proceduralne, by głosować wniosek akurat dziś, tuż po uroczystym Zgromadzeniu Narodowym z udziałem prezydenta Bronisława Komorowskiego z okazji inauguracji polskiego przewodnictwa w UE. Ale wyszło niezręcznie. Z jednej strony pozujemy na największych euro-entuzjastów, z drugiej większość posłów popiera dalsze zajmowanie się projektem sprzecznym z głównym nurtem europejskich rozstrzygnięć w kwestii aborcji.

Prawdopodobnie na wynik głosowania wpłynęła obawa przed wyborcami. Wybory za pasem, a działacze antyaborcyjni zapowiedzieli, że będą ujawniać w Internecie nazwiska posłów głosujących za wnioskiem SLD. Z kolei Platforma mogła nie chcieć, by jej przeciwnicy przedstawiali ją jako sojusznika lewicy w kwestii aborcyjnej. Premier Tusk mówił niedawno w Gdańsku , że Platforma ,,przed księdzem nie klęka’’, ale jego partia nie chce dawać prawicy kościelnej aborcyjnego pretekstu do ataków.

Reklama