Senatorowie dostają co miesiąc 11 650 zł na wydatki związane z utrzymaniem biur senatorskich. Muszą rozliczyć się z tych pieniędzy z Kancelarią Senatu. POLITYKA.PL dotarła do podsumowania wydatków za ubiegły rok.
Ogólnie na utrzymanie biur dla 100 senatorów wydaliśmy z budżetu 15,5 mln zł. Większość senatorów utrzymuje tylko jedno biuro, ale są i tacy którzy dzielą środki pomiędzy kilka filii (stąd senatorskich biur jest łącznie 183). Rekordzista - Norbert Krajczy z PiS - utrzymuje ich aż dziewięć, parę na spółkę z innymi senatorami i posłami z partii Jarosława Kaczyńskiego.
Kto jak się rządził publicznymi pieniędzmi?
Na etaty
Najważniejszą pozycją w wydatkach biur są wynagrodzenia dla pracowników. Etaty u senatorów znalazło prawie 160 osób. Najwięcej da się zarobić u senatora Marka Trzcińskiego (PO). Na pensje dla swoich dwóch etatowych pracowników wydał w zeszłym roku 117 tys. zł. brutto, bijąc rekord sejmowego pracodawcy zeszłego roku, Jarosława Kaczyńskiego. Prezes PiS dla swoich czterech podwładnych wydał wówczas 112 tys. zł. – Mam naprawdę dużo interesantów i muszę zapewnić im profesjonalną obsługę. Zaoszczędziłem pieniądze na podróżach samochodem, za które sam płacę – opowiada Trzciński.
Rzeczywiście - senator jest jednym z ośmiu parlamentarzystów z izby wyższej, którzy na paliwo z senackiej kasy nie wydali ani złotówki.
Szef komisji regulaminowej, etyki i spraw senatorskich Zbigniew Szaleniec (PO) przekonuje, że wydatki na pensje tak naprawdę są inwestycją w jakość. - Powinniśmy zatrudniać bardzo kompetentnych ludzi, a im należy się wysokie wynagrodzenie, na które zwyczajnie nam nie starcza. Gdybym miał podwyższać ryczałty na biura, to z przeznaczeniem właśnie na pensje - mówi.