Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Kraj

Miny w MON

Polska armia: remanent dla ministra Siemoniaka

Co czeka następcę ministra Klicha - Tomasza Siemoniaka?

Jeśli wierzyć plotkom, znalezienie następcy ministra obrony narodowej okazało się zadaniem arcytrudnym. Po pierwsze dlatego, że niewielu jest w tej dziedzinie specjalistów. Po drugie, ci, którzy się na wojsku znają, zdawali sobie sprawę, jaką polityczną miną jest to stanowisko. Po 22 latach nieustannych reform polska armia ma się raczej gorzej niż lepiej. Raport Millera obnażył i pogrążył 36 Specjalny Pułk Lotnictwa Transportowego (podobno elitarny). Ale jedynie naiwni mogą sądzić, że w innych obszarach jest lepiej.

Trzeba oddać sprawiedliwość Bogdanowi Klichowi, że rozpoczął najważniejszy dla polskiej armii proces – przejście na zawodowstwo. Ogłosił również program modernizacji sił zbrojnych, które, co tu dużo mówić, są technologicznym skansenem. Wszystko to ważne i potrzebne, ale niedokończone. Następca ministra Klicha, Tomasz Siemoniak, rzuca się więc na głęboką wodę. A pierwsza duża fala już jest na horyzoncie. Na przełomie września i października do Afganistanu, czyli na wojnę, trzeba wysłać kolejną zmianę polskich żołnierzy. Ilu ma ich pojechać? Jak długo mają tam jeszcze być? Jak oddać prowincję, za którą nader optymistycznie wzięliśmy odpowiedzialność? Po tej fali na ministra Siemoniaka za chwilę zwali się następna. Za niespełna dwa miesiące MON ma rozstrzygnąć przetarg na 16 samolotów szkolno-bojowych. W budżecie przeznaczono na ten cel ponad 1,5 mld zł. Minister finansów z pewnością łakomym wzrokiem patrzy na te pieniądze. Na dodatek minister Siemoniak będzie musiał podpisać się pod przetargiem, na który nie miał żadnego wpływu. Jeśli jednak samolotów nie kupi, to może zapomnieć o spokojnym śnie. Odrzutowce Iskra, na których szkolą się polscy piloci, są siedem lat starsze od 44-letniego ministra.

Polityka 32.2011 (2819) z dnia 02.08.2011; Komentarze; s. 6
Oryginalny tytuł tekstu: "Miny w MON"
Reklama