Od kilku tygodni były tajny agent Centralnego Biura Antykorupcyjnego (znany m.in. ze złamania kariery politycznej posłance Beacie Sawickiej i jurorskiej celebrytce Weronice Marczuk) objeżdża świętokrzyskie wsie. Jest ostatni na tutejszej liście kandydatów PiS do Sejmu. Absolwent socjologii, autor pracy dyplomowej o złodziejach samochodów, Człowiek Roku 2008 „Gazety Polskiej”, po dekonspiracji został wysłany przez CBA do Wrocławia i posadzony za biurko. Tak – mówi na spotkaniach – państwo zmarnowało jego potencjał. Mając 34 lata wybrał emeryturę (4 tys. zł), ale nie da się zastraszyć. Jest zdeterminowany w służbie dla ojczyzny. Choć jeszcze niewielu coś mówi nazwisko Kaczmarek, na plakatach, które umajają wiejskie płoty, pod fotografią Agenta jest jego motto: Ostatni na liście, pierwszy dla Polski.
15 września, Piotrków Trybunalski, popołudnie. Panie poprawiają lniane ściereczki na brytfankach, żeby ciasta nie wyschły. Piekły osobiście dla pana Tomasza. Ojej, zapomniały talerzyków. Może skoczyć do Żabki po jednorazowe? Jak pan Tomek będzie jadł? Nie siadaj, Anetka, w pierwszej ławce, nie będziesz mogła spojrzeć mu w oczy. No, ta Sawicka to faktycznie mogła mu ulec.
Biała Podlaska, liceum katolickie, 24 stycznia 2011 r.
Agent, jeszcze nie kandydat, opowiada, jak niedawno był na spotkaniu w Grodzisku Mazowieckim. To tam właśnie padła z sali propozycja, żeby zaangażował się w sprawy polityczne. Zmroziło Agenta, ale z drugiej strony, jak z perspektywy czasu na to patrzy, mówi sobie: a dlaczego nie? To jest przerażające, że ten Rycho, Miro i Zbycho mają dalej siedzieć w sejmowych ławach. Ludzie bez kręgosłupa moralnego. I jeszcze nazywają nasz kraj dzikim krajem.
Agent opowiada o ludziach, którym niósł pomoc (zrabowane majątki, porwani dla okupu).