Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Kraj

Rozgrywany

Dziwna historia pewnego świadka (nie)koronnego

W kryminale spotykają go przygody: ktoś grozi mu na korytarzu, inny więzień przykłada mu nożyczki do szyi i przekazuje żądanie, żeby przestał zeznawać. W kryminale spotykają go przygody: ktoś grozi mu na korytarzu, inny więzień przykłada mu nożyczki do szyi i przekazuje żądanie, żeby przestał zeznawać. agiamba / Flickr CC by SA
Najpierw był przestępcą, potem ich pogromcą. Aż wreszcie stał się kartą w gangstersko-policyjno-prokuratorskiej grze.
Tomasz M. nie ma dokąd odejść. Cały czas w drodze, ochrona wozi go z sądu do sądu, z prokuratury do prokuratury.Łukasz Rayski/Polityka Tomasz M. nie ma dokąd odejść. Cały czas w drodze, ochrona wozi go z sądu do sądu, z prokuratury do prokuratury.

Nazywa się Tomasz M. W świecie przestępczym nazywają go Bankierem, Oszustem lub Łochem (to frajer, który daje się oskubać). Jest podejrzanym i oskarżonym w wielu sprawach sądowych, a jednocześnie korzysta z nadzwyczajnego złagodzenia kary za zeznania obciążające innych. Zwolniono go z aresztu, w procesach odpowiada z wolnej stopy i dostaje łagodne wyroki, odsiadki w zawieszeniu, a grzywny sądy rozbijają mu na raty. Choć nie dostał statusu świadka koronnego, objęto go całodobową ochroną, umieszczono w tajnym mieszkaniu w nieznanym miejscu, a także zapewniono wikt i opierunek na koszt państwa.

Na spotkania z nami zajeżdża z obstawą. Najpierw teren sprawdzają funkcjonariusze z ochrony, potem pojawia się on – w kamizelce kuloodpornej. Podczas upału poci się niemiłosiernie.

Poślizg na Mydełku

Bankier jest cennym świadkiem, bo obciąża najważniejszych poznańskich gangsterów, m.in. słynną rodzinę Makowców, lichwiarza Mydełkę oraz Andrzeja K. i jego żołnierza Szopkę (którego dziewczyną była znana dzisiaj postać z telewizji; o jej roli Bankier też zeznaje).

Najwięcej ma do powiedzenia w sprawie kredytów wyłudzanych w poznańskich bankach. Uczestniczył w tym procederze jako jeden z mózgów całego przedsięwzięcia. Dzisiaj sam szacuje z lekka, że uzbierało się jakieś 18 mln zł. Ujawnia, kto z bankowców współpracował z gangiem, kto brał łapówki. Obciąża kilku adwokatów i przedstawicieli wymiaru sprawiedliwości (ci pierwsi pośredniczyli w przekazywaniu pieniędzy, ci drudzy mieli je brać).

Na czarnej liście Bankiera są też sprzedajni policjanci. To z ich powodu Tomasz stał się oczkiem w głowie funkcjonariuszy policyjnego Biura Spraw Wewnętrznych (BSW). Moment do tego był jak najbardziej odpowiedni, bo akurat w tym samym czasie przestali go hołubić oficerowie z CBŚ.

Polityka 40.2011 (2827) z dnia 27.09.2011; Coś z życia; s. 89
Oryginalny tytuł tekstu: "Rozgrywany"
Reklama