Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Kraj

Ścibolenie boli

Politolog Aleksander Smolar o tym, dlaczego mając wiele pretensji do premiera Tuska, zagłosuje na PO

Jacek Żakowski: – Tuskobusy mkną jak Polska długa i szeroka. Gospodarka rośnie. Atmosfera ogólnie dość przyjemna. Nie ma się czym specjalnie irytować. A jednak PiS idzie w górę, natomiast PO stoi albo się obsuwa. Dlaczego w tych wyborach Platformie idzie tak ciężko?
Aleksander Smolar: – Tak bywa. Obóz Solidarności przegrał z SLD, kiedy już się poprawiało. John Major wygrywał wybory, kiedy było ciężko, a przegrał, kiedy nastąpiła poprawa. Takich przykładów jest wiele. Relacje między rzeczywistością a tym, jak ludzie ją widzą i przeżywają, są skomplikowane.

Wbrew teorii i hasłu „wyborcy was rozliczą” polityk nie może liczyć na sensowną ocenę.
Polityka jest sztuką racjonalnych wyborów, ale również domeną silnie ujawniających się emocji. Racjonalność oceny nie jest jedynym kryterium sprawności demokracji. Sama wymiana władzy jest istotną wartością. Chociaż, niestety, ze względu na charakter PiS jest tu duże niebezpieczeństwo.

Coś jednak nam te sondaże mówią.
Wydaje mi się, że istotną lekcją jest to, że diagnoza sytuacji, którą PO kieruje się od 2007 r., jest już anachroniczna.

Czyli?
To od początku była bardzo zachowawcza diagnoza ujęta w słowach Tuska: „Jak ktoś chce, żeby bolało, niech idzie do dentysty”.

Co w tym złego, że władza nie chce zadawać obywatelom bólu?
To utożsamianie reform z bólem jest bałamutne. Służyło straszeniu ludzi. W istocie zaś reformy to tyle, co konieczne dostosowywanie się do zmiennej rzeczywistości. Nam zaś obiecywano politykę, która – jak głosiła przedwojenna reklama – „przeczyszcza nie przerywając snu”. Tusk często powtarza, że celem jego rządu jest, żeby wszystkim żyło się lepiej. Jakby to nie był cel każdego rządu w demokracji.

Polityka 41.2011 (2828) z dnia 04.10.2011; Polityka; s. 17
Reklama