Jeden z sejmowych strażników, który przeżył przy Wiejskiej niejedną poselską karierę, stwierdza filozoficznie: – Tak to już tutaj jest, że jedni odchodzą, inni przychodzą. Z Sejmem żegna się 155 posłów, z Izbą Wyższą 39 senatorów.
Byli nie mogą już za wiele zdziałać. Na starą parlamentarną legitymację mogą jeszcze przez kilka tygodni wejść do Sejmu. Wypożyczą książkę w bibliotece sejmowej, zjedzą obiad w Hawełce albo przy kawie w Barze za kratą mogą powspominać dobre czasy.
Każdy „były” dostanie też trzymiesięczną odprawę, prawie 29 tys. zł brutto, ale na diety, jak co miesiąc, nie mogą już liczyć. Kto wyda pieniądze i nie zorganizuje sobie jakiegoś zajęcia, może jeszcze zwrócić się do parlamentarnego zespołu socjalnego o zapomogę. Dostanie ponad 2 tys., ale nie częściej niż raz do roku, a w „szczególnie trudnej sytuacji materialnej spowodowanej m.in. brakiem źródła dochodu” mogą liczyć nawet na 5 tys. Kiedyś, po rozwiązaniu parlamentu w 1993 r., skorzystał z tego Jarosław Kaczyński. – Wielu byłym parlamentarzystom załamał się plan życiowy i zawodowy. Ich rozstanie z tym miejscem jest o tyle trudniejsze, że dokonało się przez odrzucenie. Ci, którzy długo funkcjonują w polityce, starają się trzymać fason i nie pokazywać, jak bardzo to boli – mówi dr Leszek Mellibruda, psycholog biznesu.
Przerwa w podróży
Większość byłych, zamiast na zapomogi, liczy raczej na powrót na Wiejską. Choć są też tacy, którzy definitywnie zamknęli za sobą drzwi. Zbigniew Romaszewski zaszył się z żoną w górach.