Osoby czytające wydania polityki

„Polityka”. Największy tygodnik w Polsce.

Wiarygodność w czasach niepewności.

Subskrybuj z rabatem
Kraj

Na żywo też Boska!

Renesans Teatru Telewizji

Teatr Telewizji po półwieku powrócił do transmisji na żywo. Pokazaną wczoraj „Boską!” – komediowy przebój warszawskiego Teatru Polonia z Krystyną Jandą w głównej roli – obejrzało rekordowe ponad 2 mln 700 tys. telewidzów, a kolejne 118 tys. śledziło przekaz z czterech kamer w Internecie (dane TNS OBOP).

Czy świadczy to, jak chce część mediów, o wielkim głodzie teatru prawdziwego, a nie serwowanego przez telewizję od kilku lat filmo- czy serialopodobnego? Pewnie też. Teatr Telewizji wreszcie wrócił do swojej właściwej roli: prezentowania sztuk teatralnych widzom, którzy z rozmaitych przyczyn do rzeczywistego teatru trafiają rzadko. Duża część widowni wychowanej na spektaklach Złotej Setki Teatru Telewizji przyjęła ten powrót z wielka ulgą. Odetchnęli też ci wszyscy znudzeni i zmęczeni martyrologią narodową spod znaku IPN, którą Teatr Telewizji serwował widzom w sztandarowym cyklu poprzedniej dyrekcji – Scenie Faktu. To po części tłumaczy sukces „Boskiej!” – najwyższa oglądalność Teatru TVP od jedenastu lat.

Druga część sukcesu to wielka promocja – żaden inny spektakl w historii Teatru Telewizji nie miał takiego nagłośnienia. I to działa. Oczywiście znacznie trudniej byłoby wypromować tytuł „cięższy” i bez gwiazdorskiej obsady. „Boska!” Petera Quiltera w reż. Andrzeja Domalika to co prawda niegłupia, dobrze napisana i świetnie zagrana przez doborową grupę aktorów (Krystynie Jandzie partnerują Maciej Stuhr, Wiktor Zborowski i Krystyna Tkacz), ale jednak lekka komedia. Janda gra kompletnie pozbawioną talentu, za to sympatyczną, upartą i bogatą śpiewaczkę operową, która w końcu staje się postacią kultową.

No i po trzecie: technika, czyli jednoczesna transmisja w telewizji i w Internecie (118 tys. wyświetleń). Wielu widzów oglądało jednocześnie obie, bo internetowa prezentowała, do wyboru, punkt widzenia czterech kamer. Przy czym – co symptomatyczne – najwięcej wejść, aż 42 tys., zanotowała transmisja nie z kamery, która pokazywała przekaz „idący” w telewizji, ale z kamery „bocznej”. Wiele ciepłych komentarzy zebrały także wizyty za kulisami i rozmowy z artystami. Współczesny widz kocha podglądanie kuchni: making of-y, rozmowy za kulisami, proces przygotowań.

Sukces „Boskiej!” to więc głównie połączenie skutecznego marketingu, świetnego wykorzystania nowych technologii i wyczucia potrzeb widza wychowanego na DVD z filmami i serialami.

Jak na początek – świetnie. W przyszłości należało by jednak spróbować przekonać widzów telewizyjnych i internetowych do spektakli może trudniejszych, ale też ważniejszych niż zabawna „Boska!”. Bardziej też reprezentatywnych dla polskiego teatru. Warto pomyśleć o transmisjach z teatrów pozawarszawskich, które wiodą dziś prym w życiu teatralnym kraju, zdobywają najważniejsze nagrody, jeżdżą na zagraniczne festiwale: z wrocławskiego teatru Polskiego, wałbrzyskiego Teatru im. Szaniawskiego, bydgoskiego Polskiego, krakowskiego Starego…  Bardzo chętnie bym dożyła takich czasów.

Więcej na ten temat
Reklama
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną