Sprawy gaciowe, czyli służby w reformach
Nadchodzi reforma systemu bezpieczeństwa państwa
Antoni Podolski, były dwukrotny wiceminister spraw wewnętrznych (w rządzie Jerzego Buzka i na początku rządu Donalda Tuska) i twórca Rządowego Centrum Bezpieczeństwa, z zażenowaniem wspomina niedawne spotkanie w Bonn ministrów spraw wewnętrznych grupy G6 (Francja, Hiszpania, Niemcy, Polska, Wlk. Brytania i Włochy). Obradowano na temat zagrożeń terrorystycznych i roli służb specjalnych. – Okazało się, że jedynie polski minister nie posiada kompetencji ustawowych w omawianych kwestiach. To wtedy ostatecznie przekonałem się do konieczności przeprowadzenia reformy – mówi. Marek Biernacki, poseł PO, były minister spraw wewnętrznych w rządzie Jerzego Buzka, dodaje, że stan bezpieczeństwa kraju wymaga zmian w MSWiA. Premier Donald Tusk tuż po wyborach w wywiadzie dla POLITYKI już zapowiedział podział ministerstwa.
Dość oryginalny polski wynalazek – Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji – na pozór jest wszechwładne. Zajmuje się policją, strażą graniczną, BOR, strażą pożarną, administracją publiczną, nadzoruje tysiące urzędników w terenie, niweluje skutki kataklizmów, zajmuje się informatyzacją, wyznaniami religijnymi oraz mniejszościami narodowymi i etnicznymi. – To worek, do którego wrzuca się wszystko – ocenia Marek Biernacki. – Podstawowa funkcja tego resortu, czyli bezpieczeństwo wewnętrzne, to jedynie dodatek do innych zadań.
Ustawy regulujące działalność służb specjalnych w Polsce nazywane są gaciowymi. – Bardziej wynika z nich, co się komu należy, jakie ma dostawać sorty i ile wynosi wysługa lat, niż w jakich obszarach zagrożeń poszczególne formacje mają pilnować bezpieczeństwa kraju – mówi Antoni Podolski.