Osoby czytające wydania polityki

„Polityka”. Największy tygodnik w Polsce.

Wiarygodność w czasach niepewności.

Subskrybuj z rabatem
Kraj

Rozdziobać Bonieckiego

Zakon każe milczeć księdzu

Radiomaryjne sępy dziobią ks. Adama Bonieckiego. Dziobie bp. Wiesław Mering, dziobie „Nasz Dziennik”, dziobią prawicowi publicyści.

Winą redaktora - seniora „Tygodnika Powszechnego” jest to, że mówi ludzkim językiem, a nie kościelną nowomową. Nie przekonuje go linia Kościoła w sprawach krzyża sejmowego, demonizacji Adama Nergala Darskiego i Janusza Palikota. To niby oczywistość, że w takich sprawach katolicy mogą mieć różne opinie. W końcu rzecz nie dotyczy prawd wiary ani katechizmu.

Ale w Kościele w Polsce wieją dziś inne wiatry. Kościół oficjalny oczekuje jednomyślności. Nie tylko w sprawach doktryny, lecz także we wszystkich innych. Wtedy, kiedy popiera prawicę i wyklucza niewierzących z dialogu. To te wiatry wywiały Bonieckiego do przymusowej celi milczenia. Pod pretekstem dyscypliny zakonnej wykluczono duchownego z debaty publicznej.

Warto przypomnieć, że jest on jedną z najbardziej rozpoznawalnych twarzy Kościoła. Dobrych twarzy, budzących zaufanie i szacunek nawet wśród ludzi nie chodzących do kościoła. Boniecki ma dla Kościoła wielkie zasługi, nie tylko wizerunkowe. Napisał m.in. monumentalne kalendarium życia Karola Wojtyły. Na prośbę Jana Pawła II prze długie lata redagował polskie wydanie ,,L’Osservatore Romano’’, półoficjalnego organu prasowego Watykanu. W 1999 r. został redaktorem naczelnym „Tygodnika Powszechnego”. Kontynuował przez 12 lat, aż do emerytury, dzieło Jerzego Turowicza, Józefa Tischnera, Stanisława Musiała.

Mam wrażenie, że to właśnie z powodu tego dorobku i tej drogi Bonieckiego upokarzają teraz radiomaryjne sępy. Zamknięcie ust ks. Adamowi to symboliczny areszt nie tylko duchownego, lecz również wizji katolicyzmu i polskości kojarzonej z „Tygodnikiem Powszechnym”.

Ksiądz Boniecki ma milczeć, mówić może ks. Rydzyk. Na szczęście nie wszyscy katolicy chcą słuchać Rydzyka zamiast Bonieckiego. W obronie duchownego odezwały się środowiska katolickie w kilku miastach uniwersyteckich. Mam nadzieję, że dołączy do nich ruch Klubów Inteligencji Katolickiej. I że sprawiedliwi znajdą się też wśród biskupów. Nie dadzą sępom rozdziobać ,,Bonia’’.

Więcej na ten temat
Reklama
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną