Straż Marszałkowska znowu będzie się uczyć nowych poselskich twarzy. Na początku kadencji debiutanci są bardziej onieśmieleni, starają się wkupić w łaski strażników sejmowych. – Potem, gdy nabierają już pewności siebie, to nie tylko zapominają odpowiedzieć dzień dobry, ale nawet nie okazują legitymacji poselskiej przy wejściu – opowiada jeden ze strażników.
Jego koledzy przyznają, że z debiutantów na razie kojarzą tylko tych, którzy zanim jeszcze trafili na Wiejską, już byli znani. Wiedzą kto to Anna Grodzka, Jan Tomaszewski, Robert Biedroń czy Agent Tomek. Oni tak jak reszta sejmowych nowicjuszy pierwszy raz mogli wejść do Sejmu głównym wejściem na „sesję wprowadzającą dla nowo wybranych posłów”. Przyjazd na to szkolenie był ich pierwszym refundowanym przez podatników wyjazdem służbowym. Od teraz nie muszą już płacić za pociągi, komunikację miejską i przeloty na terenie kraju. – Nikt nie zapomniał okazać biletów, większość rozliczyła się z podróży - mówi pracownica Kancelarii Sejmu.
„Koty polityczne”, jak mówią o nowych parlamentarne wygi, dostały w wyprawce regulamin Sejmu, książeczkę o tym, jak funkcjonuje parlament, kolejną z jego krótką historią oraz płytę z wirtualnym spacerem po Sejmie. Jeszcze niewielu wie, że na przykład w tak zwanej dolnej palarni, pomieszczeniu tuż za kuluarami, wcale nie można palić. Do tego celu wyznaczono jedynie trzy ciasne palarnie.
– Cały teren liczy podobno pięć hektarów, jestem tu pierwszy raz i powiem szczerze, że czuję się mocno zagubiony – opowiada Maciej Zieliński (PO), były koszykarz Śląska Wrocław. Jeśli zaprzyjaźni się z kolegami z klubu, którzy znają Sejm jak własną kieszeń, to oprowadzą go po strategicznych miejscach.