Tusk w swoim exposé stwierdził, że Polsce na nadchodzące czasy potrzebny jest „inteligentny system reagowania”, a więc dostosowany do konkretnych sytuacji, elastyczny, pozbawiony rutyny i ideologicznego znaku. W tym sensie premier kontynuuje swoją reaktywną politykę, którą za Johnem Grayem określał jako odpowiadanie na konkretne wyzwania; teraz takim wyzwaniem są budżetowe oszczędności. Unikał dotąd robienia rzeczy, które nie były jeszcze jego zdaniem absolutnie niezbędne. Teraz są, zwłaszcza że zaczynają trzeszczeć finanse Węgier, a dla rynków finansowych Polska i Węgry są w jednym koszyku. I chociaż wcześniejsze przecieki na temat exposé okazały się w większości prawdziwe, to wygłoszone z mównicy tezy premiera wzbudziły jednak coś w rodzaju szoku. Przemówienie Tuska było krótkie, surowe, tak jakby miał to być tekst łatwy do tłumaczenia na inne języki i do wysłania w świat. Nawet Jarosław Kaczyński stwierdził, że było ono „zręczne”.
Tusk skupił się na kilku zasadniczych kwestiach, które uznał dzisiaj za najważniejsze i które decydują o reszcie spraw: Polska musi dzisiaj walczyć o swoje bezpieczeństwo rozumiane na kilka sposobów. O bezpieczeństwo finansowe państwa i kieszeni każdego obywatela, o bezpieczeństwo wewnętrznego i zewnętrznego porządku, o bezpieczeństwo rządzenia. Osią tej deklaracji była zapowiedź kilku reform, których celem jest deregulacja (to nowe ulubione słowo premiera) wielu zastałych praw i instytucji, rozpoczęcie nowej regulacji polityki finansowej.
Ścibolenie radykalne
Wyprostowaniu historycznych niesprawiedliwości i systemowych ułomności służyć mają zmiany w powszechnym systemie emerytalnym (zwiększenie składki rentowej dla pracodawców) i wprowadzenie do niego rolników, czyli zlikwidowanie z czasem KRUS.