Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Kraj

Początek końca?

Leszek Miller nowym szefem SLD

Wygrana Leszka Millera w wyborach na przewodniczącego SLD - czy to aby nie szczyt możliwości i tego polityka, i tej partii? Jego szefostwo będzie takim trochę zawiadywaniem masą upadłościową.

Bon moty Leszka Millera o tym, kiedy to mężczyzna kończy i kiedy zaczyna weszły już do kanonu języka politycznego, zwłaszcza że ich autor widowiskowo sam kilka razy zaczynał i kończył swoją karierę. Teraz znowu zaczął, najpierw jako szef klubu parlamentarnego, a dzisiaj dodatkowo już jako przewodniczący SLD.

Wszyscy się tego spodziewali, mimo że trwały jakieś inne personalne przymiarki i rozgrywki wewnątrzpartyjne, bo po prawdzie Sojusz nie miał większego wyboru, gdy główny konkurent, czyli Ryszard Kalisz, przegrał wcześniej walkę o szefostwo klubu w sejmie.

Z wielu punktów widzenia jest to wybór zrozumiały. Po Grzegorzu Napieralskim, tym wielkim nieszczęściu Sojuszu i po fatalnym wyniku wyborczym z 9 października, trzeba w partii posprzątać, jakoś ją ogarnąć i na nowo zorganizować. Zwłaszcza że Janusz Palikot przyciąga do siebie nie tylko wielu byłych zwolenników SLD, ale też duże części jego aparatu.

Leszek Miller ma ogromne doświadczenie i duży dorobek. Tak jest, nawet jeśli znajduje się w nim także afera Rywina i sromotna klęska wyborcza SLD, która przyszła po tej aferze. Na pewno jest politykiem wszechstronnym, który potrafi myśleć i działać w planach szerszych, w wymiarze państwowym, również do wewnątrz partii, gdy trzeba szeregi ustawić, zewrzeć i umotywować. Na czas rozsypki i zwątpienia jest zapewne dobrym kandydatem do przewodzenia.

Właśnie, czy to aby nie szczyt możliwości i tego polityka, i tej partii? Szefostwo Millera to takie trochę zawiadywanie masą upadłościową. Ruch Palikota obnażył nie tylko nieudolność Napieralskiego, ale też więcej, czyli stan więdnięcia całej formacji, która robi wrażenie, że jest bezradna ideowo i myślowo, że nie ma żadnej własnej, oryginalnej koncepcji i do tego, że uprawia gry taktyczne z zaplątanymi nogami.

Reklama