Joanna Solska: – Jak powinno brzmieć pytanie w referendum o wydłużeniu wieku emerytalnego?
Piotr Duda: – Czy jesteś za utrzymaniem 60 lat dla kobiet i 65 lat dla mężczyzn…
Łatwo przewidzieć odpowiedź. Można by przy okazji spytać: „czy benzyna powinna być tańsza”.
Zarzucają nam populizm, ale uczymy się od najlepszych, czyli od rządu Donalda Tuska. Nie dążylibyśmy do referendum, gdyby rząd naprawdę negocjował. Nie może być tak, że w tak ważnej sprawie decyzję podejmie tylko jedna osoba, premier.
Od wielu dni rozmawia z ludźmi…
Tak, ale powtarza, że od 67 lat wara, bo to już jest postanowione. Co to za negocjacje, w których nie ma miejsca na kompromis? Nie neguję potrzeby zmian, ale rząd nie potrafi do nich merytorycznie przekonać. Przed kilkoma miesiącami minister Rostowski przekonywał, żeby przenieść część emerytalnej składki z OFE do ZUS, bo w przeciwnym razie będziemy musieli dłużej pracować. Przenieśli i co? Rząd nie jest dla nas wiarygodny.
Ekonomiści i demografowie nie pozostawiają złudzeń. Inne kraje nie mają OFE i też wydłużają.
Niemcy, Włosi, Szwedzi, na których się powołujemy, żyją od nas dłużej. Pracują w innych warunkach, mogą dłużej.
Przepisy dotyczące bezpieczeństwa i warunków pracy w całej Unii są identyczne.
Ale u nas się ich nie egzekwuje. Byłem w Krośnieńskich Hutach Szkła. Tam kobiety „dmuchają szkło” na dwie zmiany, one tak nie pociągną. Tu nie chodzi o automatyczne wydłużenie wieku do 67 lat. Powinniśmy rozmawiać, co zrobić, żeby wydłużyć czas faktycznie przepracowany.