Miller nie ma szabel, a poza tym nie ma szans. Był już premierem i wszyscy pamiętamy, jak to się skończyło. Pawlak też już był. On zawsze jest w rządzie, choć nie ma cienia zaufania do chimerycznego państwa. Jak się okazuje, jedno drugiemu nie przeszkadza. Palikot ma zaufanie, nie był nigdy premierem, ale przecież się rozgrzewa. Stoi przed Sejmem, pali papierosy i zapowiada modernizację Polski.
Spacerkiem ruszyłem do hotelu. Na deser zostali mi Ziobro i Kaczyński. Ziobro nie nadaje się na premiera, bo wtedy wicepremierem musiałby być Jacek Kurski. Natomiast Kaczyński jest po prostu wymarzonym kandydatem na szefa rządu. Sam to powiedział kilka dni temu, a przy okazji przypomniał, że na wiosnę zgłosi cały pakiet ważnych ustaw przygotowanych przez najwybitniejszych ekspertów PiS. Nie raz już mówił konkretnie o sprawach gospodarczych i społecznych wymagających zmian i zawsze powtarzał przy tym swoją niezawodną receptę – „z tym także trzeba będzie coś zrobić”.
Gdy myśli się o zdobyciu władzy, każdy pomysł wart jest rozważenia. I oto Adam Hofman usłyszał w Radiu Zet pytanie, czy PiS chciałby obalić rząd? Okazało się, że Hofman i jego koledzy od dawna już o tym myślą. Na razie przegrali szóste wybory, co umacnia ich w przekonaniu, że są na dobrej drodze i dlatego z niej nie zejdą.
Tak wygląda opozycja i nie ma co jej obalać. A co z rządem? Niby dobrze nie jest, ale nie narzekajmy, bo mógłby być gorszy. Wyobraźmy sobie na przykład, że żona rzecznika rządu nie potrafi podrobić podpisu męża i nawet się za to nie bierze.
Autostrady będą później, niż obiecywał premier, ministrowie i wszyscy Chińczycy, a na razie pękają z dumy, że tyle się o nich mówi.