Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Kraj

Kupię, pożyczę, poużywam

MON ratuje Szkołę Orląt – kupuje samoloty

Brytyjski hawk, jeden z potencjalnych kandydatów do latania w polskich barwach. Brytyjski hawk, jeden z potencjalnych kandydatów do latania w polskich barwach. materiały prasowe
MON po raz kolejny rozpoczął procedurę zakupu samolotów szkoleniowych. Jeśli tym razem się nie uda, słynnej Szkole Orląt w Dęblinie grozi stopniowa likwidacja.

2 kwietnia na stronie Inspektoratu Uzbrojenia (IU), który zajmuje się zakupami dla wojska, pojawiło się zapytanie o informację w sprawie zakupu 16 samolotów szkoleniowych dla polskiego lotnictwa wojskowego. Choć taka forma nie jest przetargiem, stanowi pierwszy krok do jego ogłoszenia. – Wybraliśmy taką procedurę, bo zależy nam na maksymalnie szerokim zbadaniu tego, co może zaoferować rynek. Chcemy wybrać ofertę, która będzie najlepsza dla polskich pilotów i jak najmniej odczuwalna dla podatników – mówi Jacek Sońta, rzecznik ministra obrony narodowej.

Z dokumentu wynika, że wojsko jest wyjątkowo otwarte na propozycje. Do tego stopnia, że wcale nie jest przesądzone, że skończy się na bezpośrednim kupnie samolotów. – Rozważane mogą być również inne warianty, jak wypożyczenie, leasing, a nawet wykupienie godzin szkoleniowych za granicą – mówi Artur Goławski, dziennikarz miesięcznika „Polska Zbrojna”. Głównym efektem mają być kompletne szkolenia dla 10-12 pilotów F-16 rocznie.

Wojsko okazało się niezwykle elastyczne również w innych kwestiach.
W odróżnieniu od poprzedniego przetargu (zastopowanego na kilka godzin przed rozstrzygnięciem), tym razem nie ma obostrzeń, które dyskwalifikowałyby któregoś z producentów. Wcześniej wymagania MON były tak szczegółowe, że w ostatniej fazie przetargu spełniały je jedynie dwie maszyny na świecie.

Tym razem w ogóle nie ma mowy również o uzbrojeniu (co podnosi koszt samolotu). Jedyne wymaganie odnosi się do symulacji użycia środków bojowych. Pozostałe twarde zapisy to tzw. szklany kokpit (wszystkie dane o locie wyświetlane na monitorach, a nie zegarach). Pułap nie mniejszy niż 12 km, a prędkość maksymalna nie niższa niż 800 km/h na wysokości 1000 m. Tak ustawiona poprzeczka powoduje, że w zasadzie każdy w miarę nowoczesny samolot szkoleniowy może próbować swoich szans na polskim rynku.

Reklama