Okoliczności wciąż są niejasne. Nie dowiedziono, że Barbara Blida, była minister budownictwa i wieloletnia posłanka na Sejm, popełniła samobójstwo. Równie uprawniona wciąż pozostaje wersja, że strzał padł w wyniku szarpaniny z agentką ABW. Za taką hipotezą przemawia fakt usunięcia z broni odcisków palców, mataczenia przez funkcjonariuszy, podmiany odzieży, wreszcie kąt, pod jakim kula weszła w ciało.
Powody najścia ekipy ABW też pozostają niewyjaśnione. Była minister miała być doprowadzona do prokuratury, by tam uczestniczyć w konfrontacji z innymi osobami. Ale były prezes kompanii węglowej, który też miał brać udział w konfrontacji, jako podejrzany, nie został doprowadzony. Otrzymał zwyczajne wezwanie, by się stawił w określonym dniu i porze. Przeciwko Barbarze Blidzie wytoczono cięższe działa. Dobro śledztwa wcale tego nie usprawiedliwiało.
Śledztwo prowadzone przez ABW pod nadzorem katowickiej prokuratury dotyczyło tzw. mafii węglowej. Blidzie nie zarzucano przynależności do mafii. Miała jedynie pośredniczyć w przekazaniu łapówki, to była przysługa dla koleżanki Barbary K. zajmującej się handlem węglem. Z akt sprawy wynika, że Barbara Blida mogła nie wiedzieć, że chodzi o łapówkę, jej rzekoma rola w łańcuchu korupcyjnym mogła więc być nieświadoma. I nie wiadomo, czy w ogóle taka łapówka istniała. Stwierdzono przecież, że adresat, czyli szef kompanii węglowej, pieniędzy się nie domagał i ich nigdy nie dostał.
Jest prawdopodobne, że wykorzystano sytuację do gry politycznej. Wyolbrzymiony udział Blidy w tej sprawie miał posłużyć do rozprawy z SLD. Śmierć kobiety pokrzyżowała te plany. Raport komisji śledczej kierowanej przez posła Ryszarda Kalisza dobitnie wykazał, że w tej sprawie doszło do licznych nadużyć. Naciskano na prokuratorów, a naciski szły od samej góry. Kalisz sformułował nawet wniosek o postawienie przed Trybunałem Stanu ówczesnego premiera Jarosława Kaczyńskiego i ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobrę, ale nie poparła tego rządząca Platforma Obywatelska. Teraz ta sama PO wraca do pomysłu, straszy Ziobrę Trybunałem, ale nikt nie ma wątpliwości, że to też tylko gra polityczna, a nie faktyczne szukanie sprawiedliwości.
Minęły lata, wszystko już zamiecione. Jedyny, który poniósł prawne konsekwencje, szef ekipy ABW, został ukarany za błędy formalne. Nie sprawdził, czy osoba, do której domu się wybierał, ma pozwolenie na broń. Poniósł karę symboliczną. Jego przełożeni, prokuratorzy, wreszcie politycy ręcznie sterujący tą sprawą zręcznie się wymiksowali.
Po pięciu latach wciąż wiemy jedynie, że Barbara Blida nie żyje. Dlaczego padł śmiertelny strzał, tego, przykro powiedzieć - nie dowiemy się już nigdy.