Kompromis w praktyce jest jeszcze bardziej restrykcyjny niż w ustawie, bo odmawia kobietom legalnego zabiegu, nawet w przypadkach, gdy prawo je dopuszcza. Do tego jeszcze zawiera pomysły posłów, żeby ustawa była jeszcze bardziej ”za życiem” i zabraniała aborcji w każdej sytuacji. A o tym, co się dzieje w podziemiu, cicho sza.
Książka dziennikarki TVN, Brygidy Grysiak „Wybrałam życie” wpycha nam ten knebel do gardła jeszcze głębiej. Jest rodzajem moralnego szantażu. Opisuje przypadki dramatyczne i wstrząsające. Kobiet, które zdecydowały się urodzić dziecko, wiedząc, że w żaden sposób nie będą w stanie go utrzymać i oddają je do adopcji cierpiąc, „jak gdyby wyrywano im serce”. Albo takich, które decydują się na poród, mimo wiedzy, że dziecko cierpi na nieuleczalną chorobę genetyczną i wkrótce umrze. Jest to heroizm absolutny i Grysiak stawia nam ten heroizm przed oczami pouczając: „zawsze jest wyjście inne niż aborcja”. A może nie? Może kobieta ma prawo sama wybrać właściwe drzwi.
Inne bohaterki książki Grysiak to kobiety w trudnych sytuacjach życiowych: prostytutka, która jest w ciąży z klientem, ale nie wie którym, żony maltretujących je pijaków i kryminalistów, którzy biją i gwałcą, doprowadzając do kolejnej ciąży. Albo Małgorzaty, która urodziła piątkę, ale dzieciaki lądują w bidulu, bo mama pije.
Niektóre z nich przyznają, że rozważały aborcję. Inne wręcz próbowały jej dokonać, co jak wiadomo w Polsce nie jest łatwe. Jedną zawiodły załatwione pokątnie środki wczesnoporonne, drugiej zabrakło 200 zł. na zabieg w podziemiu. Brygida Grysiak nie zastanawia się, czy te kobiety powinny mieć wybór.