Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Kraj

I komu tu kibicować?

Euro 2012 a przyszłość Polski

Prezydent Bronisław Komorowski bez zbędnej zwłoki podpisał ustawę wydłużającą czas pracy do 67 roku życia.

To, że ją podpisze, było wiadomo właściwie od początku, a więc zaskoczenia nie ma. Gdyby Bronisław Komorowski storpedował jedną z zasadniczych reform rządu, stanąłby w jednym szeregu z opozycją, która w kwestii wieku emerytalnego nie ma nic sensownego do powiedzenia. Trudno bowiem za rozsądne uważać zapowiedzi skierowania ustawy do Trybunału Konstytucyjnego ze względu na tryb uchwalenia czy wyrzucenia jej do kosza po objęciu władzy. Nic nie wskazuje, aby opozycja szybko do władzy doszła, a przynajmniej w konfiguracji pozwalającej na skuteczne obalenie nowego wieku emerytalnego. Mogłaby to bowiem zrobić koalicja PiS-SLD, a taką nawet przy wielkiej wyobraźni trudno sobie wyobrazić. Wprawdzie Leszek Miller brnie ostatnio w opozycyjny sposób bycia Jarosława Kaczyńskiego, ale jednak jego przeszłość, w tym firmowanie planu Hausnera, który gdy idzie o wiek emerytalny był bardziej radykalny, może jednak pamięć mu przywróci, gdy opadnie gorączka. Może nawet już z ulgą oddycha, że wreszcie ktoś się za te emerytury wziął na poważnie. Tego przynajmniej po byłym premierze należałoby oczekiwać.

Prezydent Komorowski miał w ogóle niezły tydzień. Nie poddał się histerycznym emocjom, które opanowały świat polityczno-medialny po wpadce prezydenta Obamy z „polskimi obozami śmierci”. Nie stanął do licytacji pod hasłem: kto większym patriotą jest i kto mocniej Obamie dołoży. Po prostu wysłał list i szybko dostał odpowiedź, która może nie być satysfakcjonująca jedynie dla rozgrzanych do białości politycznych graczy z sejmowych korytarzy, popisujących się radykalizmem przed kamerami. Prawda jest zresztą taka, że w tych zawodach trudno byłoby prezydentowi RP wziąć udział, gdyż licytowano idiotycznie. „Daniel Rotfeld nie powinien był odbierać odznaczenia dla Jana Karskiego” – mówił, niestety, nie kto inny jak Leszek Miller.

Polityka 23.2012 (2861) z dnia 06.06.2012; Komentarze; s. 10
Oryginalny tytuł tekstu: "I komu tu kibicować?"
Reklama