Przyznał się i dobrowolnie poddał karze. W ostatnim słowie przeprosił funkcjonariusza. Sąd skazał go na pół roku więzienia w zawieszeniu (zawieszenie w nagrodę za dobrowolne poddanie się karze) na trzy lata i nawiązkę 500 zł na rzecz pokrzywdzonego. Sprawa trwała około 15 minut.
22-letni Łukasz Z. z Nasielska, technik masażysta, zatrudniony dorywczo, deklarujący zarobki miesięczne 600–800 zł, karany za jazdę po pijanemu, według świadka policjanta, „Używał słów wulgarnych wobec kibiców rosyjskich, popychał ich i zadawał uderzenia”. Byłem tam, były obraźliwe teksty, ale przemocy nie używałem – wyjaśniał Łukasz. Zarzekał się, że nie przyjechał na awanturę, ale żeby obejrzeć mecz w Strefie Kibica. Coś go jednak popchnęło w okolice stadionu, wdał się w aferę. – Byłem pod wpływem alkoholu – znalazł wytłumaczenie.
Wiktor, Rosjanin, w kajdankach, tłumaczył swojej adwokatce (przydzielonej na jego wniosek z urzędu): Krzyczeli na nas „rosyjskie ku…y, bladzie, job wasza mać. Nieustanny bluzg. To czego oczekiwali? Że spuścimy uszy po sobie?”.
Pawka L., 29-letni mieszkaniec Moskwy, żonaty, ojciec dziecka, przed oblicze sądu został doprowadzony w T-shircie i spodenkach gimnastycznych. Z czarnych adidasów wyjęto mu sznurowadła. Tłumaczył, że przyjechał na mecze (miał bilety na dwa spotkania Rosji), od rana zwiedzał Warszawę, o 17 stawił się na miejsce zbiórki rosyjskich kibiców. „Jestem człowiekiem z wyższym wykształceniem, rodzinnym, nie należę do kibicowskich grup chuligańskich (tłumaczka przetłumaczyła: nie należę do nielegalnych organizacji). Byłem absolutnie trzeźwy. Polscy chuligani nas prowokowali, rodziły się bójki, tłum poruszał się chaotycznie.