Na razie usunął on w cień wszystkie inne ewentualne cele, bo jeśli sprawa in vitro nie zostanie rozwiązana lub zostanie rozwiązana na przykład po myśli liberałów, to – jak słyszymy – rysują się katastroficzne scenariusze.
Na początek rozpadnie się Platforma: jako pierwszy wystąpi z niej poseł John Godson, u którego jeszcze kilka tygodni temu premier gościł na rodzinnym obiedzie w atmosferze wręcz sielskiej. Jarosław Gowin stworzy kilkudziesięcioosobową frakcję konserwatystów, wszak już coraz śmielej mówi „moja grupa”, chociaż jeszcze niedawno liczyła ona trzy osoby.
Dokąd zmierza Gowin, nikt nie wie, w każdym razie wysoko. Być może nawet do prezydentury. Scenariusz prezydencki mógłby wyglądać tak: Jarosław Kaczyński, widząc, że nie ma szans na wygraną z Bronisławem Komorowskim i bojąc się przegranej ze Zbigniewem Ziobrą, popiera ostatecznie Gowina. Ziobrze wcześniej może pomóc Platforma, już w wyborach europejskich zmieniając ordynację tak, aby cała Polska była jednym okręgiem, co jest w Europie powszechnie praktykowane, a Ziobrze pozwoli osłabić Kaczyńskiego.
Polityczna fantastyka cieszy się u nas sporym powodzeniem, ale przecież można ją podtrzymywać, bo gdy jest w polityce tak stabilnie (kolejne sondaże znów żadnej rewolucji nie przynoszą), a nuda zabija wszystko, trzeba sytuację czymś ożywić. Ponadto kto powiedział, że jakiś wariant tego scenariusza nie może się zdarzyć? W każdym razie w krótkim wakacyjnym antrakcie między Euro a wyjazdami wakacyjnymi i olimpiadą scenariusze rozpadu PO, utraty przez premiera większości parlamentarnej, badanie przyszłości frakcji Gowina itp. sprzedawać się mogą zupełnie dobrze, tym bardziej że kwestia in vitro ze sprawy moralnej i etycznej przeistoczyła się już w wyraźnie polityczną.