Nie pamiętam, czy był rząd, którego by ta kłoda nie obciążała. Oczywiście nikt nikogo do życia z kłodą nie zmusza, ale w polityce temu silniejszemu zawsze się wydaje, że z kłodą da sobie radę. Głównemu ideologowi ludowemu Waldemarowi P. – nazwiska nie podaję, bo jest on podejrzany o to, że nigdy nie popełnił żadnego przestępstwa – nie grozi nic poza utratą twarzy po dentystycznym znieczuleniu, które trzyma go od zawsze. Wszystkie działania prezesa są, jak wspomniałem, zgodne z prawem jeszcze bardziej niż to możliwe. W końcu każdy ma rodzinę i przyjaciół – mówi szef PSL. I jak się okazuje, jest to krótki, ale za to jedyny program polityczny partii.
Ten program właśnie stał się w ostatnich dniach głównym tematem dyskusji. Czy PSL opuści koalicję, a jeśli tak, to czy zrobi to sam, czy zmuszony? Czy się rozpadnie, czy może wypichci jeszcze coś innego? Większość rozmówców opowiada się za odejściem, ale zawsze na końcu dodają, że chyba do tego nie dojdzie i koalicja rządowa się utrzyma. Dlaczego? Dlatego, że doszliśmy do takiego politycznego układu, w którym praktycznie nie ma możliwości, by jakakolwiek opozycja była w stanie przejąć władzę.
O samym PSL panuje ogólne przekonanie, że większość partii politycznych bardzo go nie lubi. Mnie się zdaje, że PSL też sam siebie nie lubi. Po zastanowieniu się podejrzewam, że właśnie to jest gwarantem jego trwania. Te tysiące wzajemnych haków, które oficjalnie ponagrywali na samych siebie, te wszystkie plugastwa, obelgi i podłości trzymają ich mocniej niż miłość, przyjaźń, obowiązki i to, co się nazywa etyką.
Bardzo przytomnie mówił o sytuacji w rolnictwie polskim europoseł Wojciech Olejniczak z SLD.