Na słuchaczy swych wykładów, uczestników seminariów, partnerów poważnych rozmów, które tak lubił prowadzić, wywierał wpływ nieledwie magiczny. Fascynował oryginalnymi poglądami, analityczną wnikliwością, nieprawdopodobną erudycją. Mawiał o sobie skromnie, że jest historykiem myśli ekonomicznej albo komentatorem rzeczywistości gospodarczej. A był najwyższej klasy uczonym, intelektualistą, niezwykłym przedstawicielem ginącego dziś gatunku. Bardziej docenianym za granicą niż w Polsce, co niestety jest u nas często przypadłością ludzi wybitnego formatu.
Życiorys miał modelowy dla polskiego lewicowego intelektualisty uwikłanego w polskie losy. Z pewną istotną różnicą: innym ta lewicowość przechodziła, on pozostał jej wierny, wbrew zmiennym politycznym koniunkturom i naukowym modom. Była u niego kwestią głębokich, autentycznych przekonań, uformowanych we wczesnej młodości, potem przez całe życie rozwijanych i podbudowywanych naukowymi studiami. I, rzecz jasna, przyczyną kłopotów, jakie zawsze stają się udziałem ludzi wiernych własnym poglądom i poważnie traktowanym wartościom.
W dawnych czasach był członkiem PZPR, pracownikiem naukowym partyjnego Instytutu Nauk Społecznych. Z partią rozstał się w 1968 r., a jeszcze nim to nastąpiło, działał w Klubie Krzywego Koła, a w latach 1956–57 był redaktorem naczelnym walczącego o reformy ekonomiczne „Życia Gospodarczego”. Od 1965 r. organizował prywatne seminaria, w których uczestniczyli m.in. Bronisław Baczko, Włodzimierz Brus, Leszek Kołakowski, Krzysztof Pomian, Jan Strzelecki i Janina Zakrzewska – wszyscy odegrali ważną rolę w budowaniu intelektualnego zaplecza opozycji demokratycznej w PRL.