Tajne nagrania, nepotyzm, kolesiostwo, afera Amber Gold – oto wakacyjny spadek, który teraz wydostanie się na sejmową trybunę. Nie ma partii, która nie zapowiadałaby jakiejś jesiennej ofensywy. W chaosie inicjatyw jest jednak wyraźna myśl przewodnia – ten sezon ma ostatecznie pogrążyć premiera Tuska. Odstrzelenie premiera wydaje się warunkiem do stworzenia jakiejś politycznej alternatywy (np. „rząd fachowców”).
Wołanie o komisję śledczą w sprawie Amber Gold, choć omotane patetycznym wielosłowiem o konieczności „naprawy państwa”, ma w istocie jeden cel – uczynić z dość banalnej sprawy piramidy finansowej sprawę Tuska, a może Tusków. Rolę dziadka w Wehrmachcie ma teraz przejąć syn premiera, Michał. Na progu sezonu premier staje więc w sytuacji – z psychologicznego punktu widzenia – najtrudniejszej w dotychczasowej premierowskiej karierze, bo zmierzyć się musi nie tylko z przeciwnikami politycznymi, z którymi dotychczas dawał sobie radę, ale także z własnym problemem rodzinnym.
A wiele zapowiadało, że koniec tego roku i następny będą okresem w miarę spokojnym. Rząd przeszedł trzy wielkie próby – udana organizacyjnie prezydencja, znakomicie zorganizowane Euro 2012 i wygrana, także z własnym koalicjantem, walka o najtrudniejszą z reform, czyli podniesienie wieku emerytalnego do 67 lat. Spełniono część zapowiedzi z ubiegłorocznego listopadowego exposé: podniesienie składki emerytalnej, zmiany w emeryturach mundurowych – niezbyt śmiałe, ale jednak po latach dyskusji wreszcie przeprowadzone, początki polityki prorodzinnej, czyli zmiany w systemie zasiłków na trzecie i czwarte dziecko, początki likwidacji ulg podatkowych. Wydawać by się mogło, że zasadniczym problemem rządu będzie gospodarka, ograniczanie skutków tego, co się dzieje w strefie euro, a co już odbija się u nas spowolnieniem gospodarczym zagrażającym rosnącym bezrobociem.