Taki mamy świat, takie media – widać należy wyglądać pięknie także przy okazji wywiadu o przemocy i psychicznej niewoli zaznanej w małżeństwie.
Ciężka choroba, orientacja homoseksualna, obrazoburcze poglądy choćby na macierzyństwo – coming outy weszły do medialnego menu, a w tabloidach serwowane są jako szczególnie chodliwa zupa dnia. To daje się całkiem rozsądnie uzasadnić. Istnieje wiele ważnych, okrytych tabu, problemów społecznych. Osoba znana, dzieląc się własnym doświadczeniem, budzi powszechne zainteresowanie i wrażliwość. Nawet jeśli tabloidowo-fotoszopowa oprawa sugeruje, że chodzi raczej o sensację, to trudno przecenić efekt dodany: przeczytają to osoby dotknięte podobnym problemem, odzyskają odwagę i godność.
Przemoc domowa jest problemem koszmarnym. Umiera z jej powodu więcej kobiet do 44 roku życia niż na raka. Dlaczego ofiary nie uciekają? Dlaczego grają przed światem, że wszystko jest OK? A może same prowokują? Każdy terapeuta wie, jak to okrutnie działa. Tzw. cykl przemocy składa się z kilku powtarzalnych faz. Najpierw napięcie narasta, potem następuje wybuch agresji, a potem – jak to się określa – miesiąc miodowy, gdy kat zamienia się w skruszonego męża, czułego kochanka, ideał ojca. Ofiara gubi się, uzależnia psychicznie. Im inteligentniejszy i bardziej psychopatyczny oprawca, tym perfidniej tę pętlę zaciska, spychając ofiarę w przekonanie, że nic nie jest warta. Że nikt jej nie uwierzy. Nie zrozumie. Nie pomoże. Raczej wzgardzi.
Katarzyna Figura starała się pewnie światu o tym właśnie opowiedzieć. Przeczytano. Odpowiedziano. Sieć wręcz kipi od brutalnych odpowiedzi. A dlaczego milczała przez 12 lat? A po co się fotografowała z rzekomo szczęśliwą rodzinką? A podobno pije. Brudny rozwód, szuka na faceta haka.