Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Kraj

Bój o „niezdecydowanych”

Sondaże w dół, PO może nie wytrzymać

Stała, utrzymująca się miesiącami przewaga PiS w sondażach może w końcu doprowadzić do przedterminowych wyborów, bo będzie psychicznie nie do wytrzymania dla Tuska i jego ekipy.

Sondaż TNS Polska, który po raz pierwszy od kilku lat dał zwycięstwo PiS (39 proc.) przed Platformą (33 proc.), był zaskoczeniem, chociaż wynikał z wcześniejszego trendu (co opisywaliśmy w POLITYCE): Platformie od kilku miesięcy uciekali wyborcy, tyle że nie do PiS, lecz do grupy „niezdecydowanych”. To była ta forma karania Tuska, na którą pozwalali sobie ci, którzy wykluczali z powodów ideologicznych i kulturowych wspieranie formacji Kaczyńskiego. Drugą formą takiego protestu były złe oceny pracy premiera i rządu. Tak przez długi czas wyładowywała się frustracja zwolenników Platformy z powodu licznych jej wpadek, widocznego wypalenia, bierności, niedokończonych przedsięwzięć, lawirowania w ważnych ideowych kwestiach. Tusk nazywał te zarzuty „kwękoleniem”.

Teraz jednak proces się pogłębił. Jeszcze kilka tygodni temu „niezdecydowani” w różnych badaniach stanowili ok. 20 proc. i wtedy Platforma miała jeszcze nad PiS kilka punktów procentowych przewagi, choć często było to już tylko 1–2 punkty. W przełomowym badaniu TNS „niezdecydowani” to już 31 proc. PiS sprzyja także to, że od PO wyborcy uciekają na aut, a nie do innych opozycyjnych ugrupowań, co odbierałoby punkty PiS, gdyż te głosy pozostawały wówczas w kwocie „zdecydowanych”. Ale niemrawość SLD (9 proc. w cytowanym badaniu, w innych ma więcej) i zwłaszcza Ruchu Palikota (5 proc.) powoduje, że nie są dla rozczarowanych do PO żadną alternatywą.

Przy tak gwałtownej ucieczce miękkiego elektoratu partii Tuska w kierunku jej „niepopierania”, PiS musiał wyjść na czoło. Oczywiście, PiS nie przybyło nagle zwolenników o kilkanaście punktów, ale zaważyły proporcje wśród „zdecydowanych”.

Reklama