Kraj

Zibi zwycięzca

Zbigniew Boniek nowym prezesem PZPN

Niczego, jeśli chodzi o sympatie piłkarskich działaczy, nie można być pewnym. Wybory na prezesa PZPN wygrał kandydat, który jeszcze niedawno uchodził za niewybieralnego.

Piłka nożna to ponoć pierwszorzędna ze spraw drugorzędnych, ale klimat napięcia i rangi wydarzenia, jaki nakręcono przy okazji piątkowego zjazdu, był tak wielki, że aż groteskowy. Można było odnieść wrażenie, że w oczekiwaniu na werdykt futbolowej rodziny, cała Polska wstrzymała oddech, że kwestia wyboru prezesa piłkarskiego związku jest sprawą wagi narodowej, a prezes jest co najmniej trzecią osobą w państwie.

Można by ten szał zrozumieć, gdyby osoba prezesa bezpośrednio przekładała się na jakość gry piłkarskiej reprezentacji, tymczasem takiej zależności nie ma. Reprezentacja jest tak silna, jak dobrzy są piłkarze w niej grający, a wychowywanie piłkarzy powinno być przede wszystkim zmartwieniem klubów. Ale wielu prezesów wciąż choruje na krótkowzroczność i zamiast dbać o klubowe szkółki, inwestować w szkolenie, woli polegać na rekomendacjach menadżerów, choć jest to taktyka na chybił-trafił. PZPN jest od wytyczania kierunku, od patronatu, od wspierania oddolnych inicjatyw, od całej nadbudowy, która ma się przełożyć na dobry klimat wokół piłki – tego wszystkiego, co w ostatniej kadencji leżało odłogiem.

Co oznacza dla polskiego futbolu wybór Zbigniewa Bońka na szefa PZPN?  Na pewno będzie bardziej światowo, nowocześnie, wydaje się, że standardem stanie się ład korporacyjny, a nie filozofia wicie-rozumicie, że pieniądze, które związek potrafi wypracować, przestaną się wylewać bokami, a zostaną przeznaczone na działania statutowe. Boniek jest jednym z najbliższych przyjaciół szefa UEFA Michela Platiniego, co powinno przełożyć się na to, że do Polski zawita piłka przez duże P – najpewniej ważne turnieje młodzieżowe, a może nawet finały europejskich pucharów (wszak stadiony mamy). Boniek nie jest w gorącej wodzie kąpany, w przeciwieństwie do swojego poprzednika najpierw myśli, a potem mówi, pobrzękiwanie szabelką nie jest w jego stylu, więc zapowiadają się 4 lata spokoju. Poza tym nowego prezesa w reformatorskim zapale powinien utwierdzać zarząd – większość „betonowych” kandydatów przepadła.  

A co ten wybór oznacza dla Zbigniewa Bońka? Duże zmiany, bo z Rzymu raczej nie da się związkiem rządzić, a na pewno byłoby to źle odebrane. Boniek poświęca wygodne życie człowieka, którego nie goni czas ani obowiązki, poświęca przyjemności towarzysko-hobbystyczne, kładzie na szali swój autorytet zbudowany podczas znakomitej kariery piłkarskiej. Już sam fakt, że chciało mu się startu w wyborach spróbować, że nie bał się ryzyka ani dodatkowych obowiązków, dobrze o nim świadczy. Może to tylko kwestia jego ambicji, a może rzeczywiście chce coś dla polskiej piłki zrobić.

Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Kraj

Śledztwo „Polityki”. Białoruska opozycjonistka nagle zniknęła. Badamy kolejne tropy

Anżelika Mielnikawa, ważna białoruska opozycjonistka, obywatelka Polski, zaginęła. W lutym poleciała do Londynu. Tam ślad się urwał. Udało nam się ustalić, co stało się dalej.

Paweł Reszka, Timur Olevsky, Evgenia Tamarchenko
06.05.2025
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną