Pawlak jeszcze dziś (19 listopada) złoży swą rezygnację na ręce Tuska.
- Członkiem rządu musi być osoba posiadająca zaufanie swego zaplecza politycznego - powiedział Waldemar Pawlak, który 17 głosami przegrał w sobotę wybory prezesa Polskiego Stronnictwa Ludowego z Januszem Piechocińskim. Były wieloletni szef PSL powiedział, że skoro partia ma inną wizję siebie i tak zdecydowała, to on się od odpowiedzialności nie uchyla. Jednocześnie sugerował, że pełną odpowiedzialność za PSL i przyszłość koalicji powinien wziąć na siebie teraz Piechociński.
W emocjonalnym wystąpieniu przed dziennikarzami na poniedziałkowej konferencji prasowej Pawlak poprosił nowego przewodniczącego PSL aby niezwłocznie podjął rozmowy koalicyjne z szefostwem Platformy. - Jest sporo spraw, które jeszcze trzeba załatwić - powiedział Pawlak, wskazujac m.in. na dokończenie deregulacji i rozwiązanie sprawy likwidacji lokalnych sądów niższego szczebla.
Na pytania o udział byłego ministra rolnictwa Marka Sawickiego (odwołanego przez Pawlaka po medialnych zarzutach o popieranie nepotyzmu) w swej przegranej na sobotnim kongresie odpowiedział, że: Trzeba przebaczać, ale nie zapominać.
Pawlak nie chciał jednak odpowiadać na pytania o dalsze plany polityczne: Chwilę sobie odpocznę - powiedział dziennikarzom. Nie chciał spekulować co się stanie, jeśli premier Tusk nie będzie chciał jego dymisji przyjąć. Jest to o tyle ważne, że wielu zastanawia się, czy Tusk nie poprosi jednak Pawlaka o pozostanie na stanowisku wicepremiera. Były szef PSL mógłby wtedy tę propozycję przyjąć, motywując to dobrem kraju, kryzysem i trwającymi negocjacjami budżetowymi w UE.
***
CZYTAJ TAKŻE: Dlaczego Pawlak przegrał - komentarz Joanny Solskiej >>