Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Kraj

Czerwona zamiast żółtej

PSL: koniec ery Pawlaka?

Wicepremierem i ministrem gospodarki powinien zostać Janusz Piechociński, zwłaszcza że dobre merytoryczne przygotowanie z pewnością ma. Wicepremierem i ministrem gospodarki powinien zostać Janusz Piechociński, zwłaszcza że dobre merytoryczne przygotowanie z pewnością ma. Maciej Andrzejewski / BEW
Pozbawiając Waldemara Pawlaka funkcji prezesa partii, ludowcy zaskoczyli wszystkich, także samych siebie. Czy to koniec ery Pawlaka, czy tylko epizod i za kilka miesięcy były prezes powróci?
PSL pod kierownictwem Pawlaka nie szło od sukcesu do sukcesu.Sławomir Kamiński/Agencja Gazeta PSL pod kierownictwem Pawlaka nie szło od sukcesu do sukcesu.

Zdarzyło się w polskiej polityce coś, co nie miało prawa się zdarzyć. Waldemar Pawlak to od siedmiu lat prezes PSL, od pięciu wicepremier i minister gospodarki, wcześniej dwukrotnie premier. Polityk bardzo biegły w wewnątrzpartyjnych układankach. Ten twardy w dążeniu do władzy gracz (być trzy razy premierem jak Witos, to jego nieskrywane marzenie) przegrał na kongresie z politycznym singlem Januszem Piechocińskim. Nowy szef nie miał dotąd ugruntowanego, własnego zaplecza w partii. Wiadomo tyle, że wspiera go grupa młodych samorządowców. Do tego doszły grupy delegatów, które z różnych powodów zawarły okazjonalny sojusz. W taki wynik głosowania długo nie mógł uwierzyć nikt, łącznie z nowym prezesem, który wprawdzie przed wyborami demonstrował pewność, że wygra, ale w gruncie rzeczy wydawał się tak samo zaskoczony jak wszyscy.

Przed kongresem panowało przekonanie, że Waldemar Pawlak wygra wybory, chociaż jego pozycja ulegnie osłabieniu. Stawką nie była więc zmiana prezesa, ale pokazanie mu, że partia czeka na jakieś zmiany, że dotychczasowym liderem jest już trochę rozczarowana i znużona. Trzeba mu więc pokazać żółtą kartkę. Ważna miała być skala przewagi nad rywalem. Jeżeli Pawlak wygra 70 do 30, to będzie ostrzeżenie, jeśli 60 do 40, to już ostrzeżenie bardzo poważne. Dla Piechocińskiego każdy z tych wyników będzie sukcesem, trzeba mu podziękować, że w ogóle stanął do rywalizacji – protekcjonalnie mówiło wielu działaczy. Kiedyś Pawlak musiał prosić Marka Sawickiego, aby wystartował, gdyż statut partii przewiduje, że kandydatów musi być dwóch. Piechociński wydawał się więc rywalem bezpiecznym – nie wygra, ale na pokazanie żółtej kartki wystarczy. Okazało się, że zamiast żółtej wyskoczyła czerwona.

Polityka 47.2012 (2884) z dnia 21.11.2012; Temat tygodnia; s. 10
Oryginalny tytuł tekstu: "Czerwona zamiast żółtej"
Reklama