Dlaczego właściciel koncernu wyrzuca redaktora naczelnego dobrze sprzedającego się pisma? – „Uważam Rze” w sensie moralnym to było moje dzieło. Udało mi się stworzyć zespół z ludzi o różnych poglądach. Chciałbym, żeby to środowisko przetrwało, żeby „Urze” odżyło pod nową nazwą z moim udziałem – deklaruje były naczelny „Uważam Rze” Paweł Lisicki. Czy na zrobieniu porządku z „Urze” zależało rządowi? – Pamiętajmy, że „Urze” było pismem opozycyjnym. Nie wykluczam, że były naciski polityczne. Ale dowodów, nagrań, dokumentów nie ma? – Nie.
W zeszły poniedziałek na rynku debiutuje dwutygodnik „W sieci”. Naczelnym jest Jacek Karnowski, wydaje go spółka Fratria. Fratria to w etnologii część plemienia składająca się z kilku rodów powstałych z podziału jednego rodu; nazwa pasuje idealnie, bo dwutygodnik wypełniają artykuły publicystów znanych z „Uważam Rze”. Są teksty Bronisława Wildsteina, Jerzego Jachowicza, Cezarego Gmyza, Michała Karnowskiego (jeszcze wicenaczelnego „Urze”), Łukasza Warzechy.
Pismo kosztuje tylko 2,90 zł, ma nakład 150 tys.(podobno potrzebny był dodruk) i podobnie jak „Urze” jest pryncypialnie antyrządowe i redagowane w patetycznej tonacji. „Kto z tych, którzy próbują ją rozszarpać niczym wściekłe psy, zastanawia się nad jej sytuacją?” – pisze Jachowicz o Marcie Kaczyńskiej, prześladowanej jakoby przez mainstreamowe media. Kaczyńska to gwiazda numeru, w długim wywiadzie opowiada Jackowi Karnowskiemu, że „pasażerów Tupolewa po prostu zabito”.
Debiut „W sieci” zakłóca klarowny obraz antyrządowych papierowych mediów. Bo dotąd układ był jasny, a tworzyły go żyjące w symbiozie z PiS „Gazeta Polska” i „Gazeta Polska Codziennie”, należący do o.