Joanna Cieśla: – 2012 r., ogłoszony rokiem Janusza Korczaka, zaczął się od sprawy małej Madzi z Sosnowca. Potem tragicznie wyjaśniła się historia chłopca znalezionego w cieszyńskim stawie, dalej było podwójne zabójstwo rodzeństwa przez rodzinę zastępczą w Pucku, wreszcie Hipolitowo, gdzie kobieta pozbyła się piątki lub szóstki swoich dzieci tuż po porodach. Czy coś złego dzieje się z naszym społeczeństwem?
Jakub Śpiewak: – Policja i prokuratura skuteczniej takie sprawy wykrywają, a media coraz sprawniej nagłaśniają. Większość oficjalnych statystyk dotyczących przemocy domowej na szczęście notuje coraz mniej przestępstw. Ale niepokoi mnie, że mimo licznych kampanii społecznych i publicznej dyskusji przy okazji wprowadzania zakazu kar cielesnych dwa lata temu, akceptacja dla nich spada minimalnie. Martwi mnie jeszcze wspólny element ujawnionych w tym roku historii – niewydolność pracowników administracji publicznej, policji, prokuratury, na poziomie lokalnym. Na przykład: system rekrutacji rodzin zastępczych opisany w ustawach jest bardzo dobry, tylko co z tego, jeśli w Pucku wywiad z kandydatami na rodziców zastępczych odbywał się w siedzibie Powiatowego Centrum Pomocy Rodzinie, zamiast w ich domu, szkolenie odbyli tylko w części, a osoby, które szkoliły, nie miały do tego kompetencji.
Czy prawo dotyczące zapobiegania przemocy w rodzinie jest dobre?
Jest mnóstwo rzeczy, które bym poprawił. Nie weszły w życie przepisy nakazujące powoływanie asystentów rodziny, którzy mieli pomagać rodzinom zastępczym.
Takie rodziny mogą występować o opiekę koordynatora…
Tyle że jeśli gmina nie dostaje na koordynatorów dodatkowych pieniędzy, to ich nie powoła. Krytykę organizacji pozarządowych wzbudził też skomplikowany wzór Niebieskiej Karty, poprzez którą lekarze czy nauczyciele powinni zgłaszać przypadki przemocy domowej.