Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Kraj

Arena pod kreską

Stadion Narodowy przynosi milionowe straty

Stadion Narodowy miał zarabiać, a przynosi straty. Zanosi się na to, że rachunku za piłkarskie Euro prędko nie spłacimy.

Minister sportu Joanna Mucha uznała, że trzeba wyprzedzić atak i zorganizowała konferencję prasową by ogłosić, że Stadion Narodowy, mimo wcześniejszych zapewnień, jest deficytowy. W przyszłym roku trzeba będzie dołożyć do jego utrzymania minimum 21 milionów złotych, mimo że już wiadomo, iż odbędzie się na nim kilka dużych koncertów (Depeche Mode, Roger Waters, Orange Festiwal). Rok 2014 też ma być pod kreską, palcem na wodzie pisany jest bilans lat kolejnych. Choć Marcin Herra, szef spółki, która niebawem przejmie zarządzanie stadionem, zapewniał, że już rok później uda się wypracować zysk.

Nie bardzo wiadomo, skąd u prezesa Herry taki optymizm. Pozostałe stadiony wybudowane od podstaw na Euro – we Wrocławiu i Gdańsku – jak na razie przynoszą straty,choć odbywają się na nich ligowe spotkania piłkarskie, od czasu do czasu wydarzenia artystyczne, a gdański obiekt ma nawet sponsora tytularnego (koncern energetyczny PGE). W obu miastach przerabiano już zmianę zarządców stadionów, ale te ruchy na razie nie spowodowały spektakularnego odwrócenia trendu. Przykład Wrocławia, gdzie niemal do każdej imprezy miasto musi dokładać, daje do myślenia.

Na razie prezes Herra zapewnił, że absolutnym priorytetem jest wynajęcie powierzchni biurowej oraz lóż (postępy w tej sprawie mają zostać ogłoszone w lutym). Do tej pory tylko jedna z siedemdziesięciu ma swojego gospodarza, czemu w zasadzie trudno się dziwić, bo na Narodowym prawie nic się nie dzieje. Nie zanosi się na to, by budżet Narodowego miał zostać wsparty przez sponsora tytularnego, bo niedawno posłowie przez aklamację przyjęli, że obiekt ma nosić imię trenera Kazimierza Górskiego. Cena sentymentów to co najmniej kilka milionów złotych rocznie.

Reklama