Spośród tegorocznych wirusów grypowych, które krążą po Europie, 72 proc. to właśnie A/H1N1 i dostępna od jesieni szczepionka przed nim zabezpiecza. Sygnały o 100 tys. zachorowań na grypę też są fałszywe, ponieważ nie można rozpoznać infekcji bez wykonania pogłębionej diagnostyki, a tę przeprowadza się zwykle w szpitalach już u osób ciężko chorych. Lekarze rodzinni nie pobierają od pacjentów wymazów z gardła i nie przesyłają ich do sanepidów. Byłoby zresztą niecelowe robić tak u wszystkich – najczęściej padamy ofiarą zwykłego przeziębienia wywołanego zarazkami paragrypowymi (przeciwko którym nie chroni szczepionka), mogącego jednak przekształcić się w zapalenia zatok, oskrzeli lub uszu.
– Na grypę wskazuje nagła i wysoka gorączka powyżej 39 stopni – podkreśla prof. Lidia Brydak, kierownik Krajowego Ośrodka ds. Grypy z Narodowego Instytutu Zdrowia Publicznego PZH. Niektórzy lekarze wyposażeni są w tzw. testy przyłóżkowe pozwalające szybko ocenić, co jest powodem zakażenia, ale zdaniem specjalistów mają one wartość testów ciążowych – bez względu na wynik i tak trzeba je weryfikować w laboratorium.
Jedyną metodą, by w sezonie podwyższonych zachorowań ustrzec się przed infekcją, jest odpowiednia higiena: zakatarzeni i pokasłujący muszą zostać domu, nie powinni zasłaniać ust rękami, którymi dotykają wspólnych przedmiotów (kichać należy w chusteczkę, którą zaraz trzeba wyrzucić, lub w zgięte ramię). Wszyscy musimy często myć ręce. – I dobrze jest zaszczepić się przeciwko grypie – po raz kolejny apeluje prof. Brydak.
Przy tradycyjnym braku zaufania Polaków do szczepień pojawiły się tu w tym roku nowe przeszkody. Po pierwsze, aptekarze nie przechowują już szczepionek przeciwgrypowych, ponieważ liczą każdy grosz i nie chcą inwestować w zapasy. Mogą zamówić szczepionkę, ale pacjent nie lubi przychodzić do apteki dwa razy. Drugi powód to ustawowy zakaz zakupu szczepionek przez poradnię, gdzie pacjent może być od razu zaszczepiony. – Pacjent musi otrzymać receptę, wykupić szczepionkę w aptece i wrócić na zastrzyk do lekarza. Często do takiej wędrówki jest zniechęcony – mówi dr Jacek Krajewski z Federacji Porozumienie Zielonogórskie, skupiającej lekarzy rodzinnych. Wraz z prof. Brydak ma nadzieję, że minister zdrowia odstąpi od tego przepisu, na którym korzystają na razie wyłącznie apteki i... wirus grypy.