Kraj

Na trzy głosy i pięć podejść

Sejm zabiera się za związki partnerskie

Trzema projektami ustaw o związkach partnerskich – Platformy Obywatelskiej, SLD i Ruchu Palikota - zajmuje się Sejm. Jak autorzy wyobrażają sobie takie związki?

PO – na podobieństwo zwyczajnej umowy, którą należałoby zarejestrować w urzędzie stanu cywilnego, ale którą zawrzeć można nawet u notariusza. Jej konsekwencją byłaby wspólnota majątkowa obejmująca dobra, w których posiadanie partnerzy weszliby w czasie trwania związku (chyba że chcieliby inaczej), a po roku także wzajemne dziedziczenie majątku. Nie przewiduje ona jednak wspólnego rozliczania się z fiskusem, prawa do renty czy odszkodowania w przypadku śmierci partnera ani też do zasiłku opiekuńczego czy objęcia ubezpieczeniem zdrowotnym partnera.

Według obu propozycji lewicy związek partnerski zawierałoby się przed urzędnikiem USC, podobnie jak cywilne małżeństwo. W następstwie partnerzy automatycznie nabieraliby prawa do dziedziczenia po sobie oraz do wspólnego opodatkowania dochodów. Oba lewicowe projekty uznają za zasadę rozdzielność majątkową partnerów, choć mogą oni zdecydować inaczej, zawierając umowę notarialną. Wszystkie trzy projekty proponują, by związek partnerski można było zakończyć zgodnym oświadczeniem przed kierownikiem USC. Gdyby jedna ze stron nie wyrażała takiej zgody, w myśl jednego z projektów lewicy, obowiązywałoby jednostronne wypowiedzenie umowy, zaś w myśl drugiego – ruszałaby sądowa procedura podobna do rozwodu. Wedle PO o zakończeniu związku decydowałby sąd po ustaleniu, że partnerzy od trzech miesięcy ze sobą nie żyją. Żaden z projektów nie porusza kwestii prawa do adopcji.

Z perspektywy organizacji mniejszości seksualnych tzw. LGBT projekt PO niesie bardzo mało zmian w porównaniu z obowiązującymi dziś regulacjami. Propozycje lewicy powstały w konsultacji z przedstawicielami tych środowisk i cieszą się ich większym poparciem, choć i one są uważane za zachowawcze, pomyślane tak, by jak najmniej wchodzić w konflikt z tradycyjną polską obyczajowością.

Polityka 04.2013 (2892) z dnia 22.01.2013; Komentarze; s. 5
Oryginalny tytuł tekstu: "Na trzy głosy i pięć podejść"
Reklama