Kraj

Czarna Anna

Awantura o Annę Grodzką

Nie da się o Annie Grodzkiej powiedzieć, że rzuca rękawicę naszemu tradycjonalizmowi, bo trudno się w jej zachowaniach dopatrzyć choćby cienia agresji. Nie da się o Annie Grodzkiej powiedzieć, że rzuca rękawicę naszemu tradycjonalizmowi, bo trudno się w jej zachowaniach dopatrzyć choćby cienia agresji. Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta
Anna Grodzka to szansa i wyzwanie. Dla tradycjonalistów. Dla konserwatystów. Dla Sejmu. Dla naszej kultury. I dla każdego z osobna. Trzeba będzie dźwignąć.
Anna Grodzka dobrze wie, jakie robi wrażenie. Jej fizyczność budzi u innych niepokój. W poprzednim wcieleniu był z niej kawał chłopa.Justyna Drążek/East News Anna Grodzka dobrze wie, jakie robi wrażenie. Jej fizyczność budzi u innych niepokój. W poprzednim wcieleniu był z niej kawał chłopa.

Anna Grodzka kampanię rozpocznie oficjalnie 13 lutego podczas konferencji w siedzibie Polskiej Agencji Prasowej. Jest kandydatką Partii Zieloni i lewicy społecznej, wybraną przez powołany w styczniu tego roku Komitet Inicjatywy „Prawybory Społecznego Kandydata na Prezydenta RP”.

Komitet ten wydał manifest, zawierający szereg wymagań od osoby piastującej najważniejszy urząd w państwie. Liczy zatem na kandydata, który będzie dbał o interes społeczny, rządził z poszanowaniem praw ekonomicznych i socjalnych oraz wspierał transformację energetyczną. Tym wartościom, zdaniem członków Komitetu, najwierniejsza jest właśnie Anna Grodzka.

Poniższy tekst ukazał się w lutym 2013 r.

*

Homoseksualistów zrozumieć łatwiej. Mężczyźni zwykle wolą blondynki, niektórzy brunetki, a najmniej liczni – mężczyzn. Podobnie kobiety wolą przystojnych i bogatych, niektóre wybierają umięśnionych, mądrych lub dowcipnych, a najmniej liczne pociągają kobiety. To jakoś pasuje do mechaniki naszego stereotypowego myślenia. Trudniej zrozumieć pana, który stał się panią. Lub na odwrót. Naturalny odruch jest taki, by uznać to za przebierankę, kpinę z płci, seksu i przyrodzonego porządku.

W sensie społecznym sprawa jest tym trudniejsza, że prawie każdy prywatnie zna osobę lub osoby homoseksualne, bo jest ich kilka procent w populacji. Od kiedy lesbijki i geje przestali się ukrywać, każdy może się na własne oczy przekonać, że są to ludzie jak inni. Transseksualiści są grupą tak nieliczną, że większość z nas nigdy takiej osoby nie spotka. A wszystko, co nieznane, budzi naturalny niepokój, od którego blisko do niechęci, odrzucenia, wrogości. Co gorsza, nie tylko w klasyce, ale nawet we współczesnej kulturze popularnej nie istnieją mosty, które by połączyły ogół z transseksualną mniejszością.

Polityka 06.2013 (2894) z dnia 05.02.2013; Temat tygodnia; s. 10
Oryginalny tytuł tekstu: "Czarna Anna"
Reklama