Posłanka Pawłowicz kilkakrotnie wchodziła na mównicę, aby w imieniu partyjnego klubu powiedzieć, że w związkach homoseksualnych nie dopatruje się pożycia. Że jest to jedynie jałowe użycie drugiego człowieka traktowanego jak przedmiot; praktykowanie egoistycznych i nieuporządkowanych pragnień na koszt państwa. I wracała na miejsce prezesa.
– Krysia nie należy do PiS – mówi znajoma posłanki. – Ale w prezesa jest wpatrzona.
Przyznaje to sama Pawłowicz w „Super Expressie”: jej największe autorytety życiowe to rodzice, po rodzicach Jarosław Kaczyński. Jest PiStoletem prezesa, żartuje się w Sejmie.
(…)
Monika Płatek, prawniczka, wykładowczyni uniwersytecka, feministka, pamięta, jak pod koniec lat 70. przygotowywały się z Krystyną do aplikacji sędziowskiej. Przez dwa lata były bliskimi koleżankami. – Krystyna była zupełnie obojętna w sprawach wiary – mówi Monika Płatek. – Jej poglądy były zbliżone raczej do socjaldemokracji. Miała poczucie humoru, szybkie riposty, ale nie zjadliwe, nie przekreślające ludzi…
Cały artykuł Marcina Kołodziejczyka w najnowszym numerze POLITYKI – dostępnym w kioskach, w wydaniu na iPadzie i w Polityce Cyfrowej.