Na placu, przed siedzibą firmy Agro-North w Choczewku na Kaszubach, od kilku miesięcy zalega 40 tys. pustych drewnianych skrzyń. Widać je z odległej szosy, są wyraźne nawet na zdjęciach satelitarnych zamieszczanych na Google. Skrzyń nie zauważył jedynie Urząd Skarbowy z Wejherowa. Stwierdził, że ich nie ma, nie zostały kupione. Stwierdził tak, bo prawdopodobnie zagubił przedstawione przez handlowców faktury zakupu skrzyń. – A my mamy swoje egzemplarze faktury, firmy, w których kupowaliśmy opakowania, potwierdzają to – mówi Andrzej Lewiński, członek grupy producentów warzyw i owoców Agro-North.
US z Wejherowa stwierdził jednak, że transakcji (a więc kosztów) nie było, a skrzynie to fatamorgana, dlatego zablokował firmie konta. Właściciele Agro-North, pracownicy i okoliczni rolnicy zorganizowali nietypowy protest. Wysypali przed siedzibą wejherowskiej skarbówki 24 tony marchwi. Była telewizja, radio i prasa. – Nie chcieliśmy, aby naszą firmę wykończono po cichu. Tu trzeba krzyczeć na całą Polskę – tłumaczy Lewiński. Marchewka szybko z ulic Wejherowa zniknęła, do wieczoru wyzbierali ją mieszkańcy. Ale desperacki akt nie rozwiązał problemów Agro-North. Największa na Pomorzu grupa producentów rolnych stanęła w obliczu plajty, bo skarbówka na poczet grożącej kary (ok. 2,5 mln zł) zajęła firmie konta, maszyny i środki transportu wartości 250 mln, a – dodatkowo – prokuratura wszczęła śledztwo w sprawie podejrzenia o wyłudzenie unijnych dotacji. Ale jaki miałby być mechanizm wyłudzania – prokuratura nie ujawnia. Podobnie jak US nie wyjaśnia, dlaczego zajmuje majątek stukrotnie większy niż ewentualna kara.
Grupa złożona z pięciu producentów warzyw Agro-North z Choczewka działa od 2008 r. W tym czasie otrzymała 178 mln zł europejskich dotacji.