Kraj

Nikt nie czuje obciachu

Delegacja Sejmu w cieniu masakry

Dawno temu dla ludzi z elementarnym poczuciem przyzwoitości było jasne, że jeśli już przychodzi im kontaktować się z towarzystwem o marnej reputacji, to nie można pozwolić, by zostało to wykorzystane ze szkodą dla przyzwoitości właśnie.

4 czerwca delegacja Sejmu Rzeczpospolitej z samą panią marszałek na czele spotkać się ma w Pekinie – jak donosi „Dziennik Gazeta Prawna” – z politykami chińskimi. Jeśli informacja ta okaże się prawdziwa, poczucie przyzwoitości zostanie naruszone, a i szkody czysto polityczne – m.in. dla wizerunku Polski – będą niepowetowane.

Data ta w kontekście chińskim kojarzy się przecież na całym świecie z krwawym stłumieniem wolnościowej manifestacji na placu Tiananmen.

Gdyby ustalenie takiego kalendarza wizyty było tylko efektem urzędniczej bezrefleksyjności, sprawa miałaby najwyżej wymiar biurokratyczny. Media podają jednak, że ambasada RP w Pekinie ostrzegała o niestosowności tego terminu spotkania (co MSZ jednak zdementowało). Sejmowi decydenci – można przypuszczać, że wysokiego szczebla – zlekceważyli widać te sugestie. 

Okazuje się, że na Wiejskiej brakuje osób, które przypominałyby kolegom, że w polityce, która chce zasługiwać na miano demokratycznej, prócz siły liczą się także pamięć, symbole oraz parę wartości. Chociażby idea praw człowieka, ale i szacunek dla tradycji własnego kraju, której ważnym elementem jest przecież walka o wolność i sprzeciw wobec autokratycznemu państwu. W tym i ta, która zakończyła się pamiętnymi wyborami 4 czerwca 1989 roku. Na tych wątkach w dużej mierze zbudowany jest również obraz Polski w świecie.

Co gorsza, to już kolejny w ostatnich latach przejaw takiej, łagodnie mówiąc, niefrasobliwości. Dość przypomnieć wysłanie białoruskim śledczym informacji o tamtejszych opozycjonistach, co skończyło się dla tych ostatnich procesem i łagrem. Albo niedawną, zwyczajnie żenującą, wycieczkę członków Państwowej Komisji Wyborczej do Moskwy w ramach „wymiany doświadczeń”.

I nikt nie czuje obciachu.

Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Świat

Izrael kontra Iran. Wielka bitwa podrasowanych samolotów i rakiet. Który arsenał będzie lepszy?

Na Bliskim Wschodzie trwa pojedynek dwóch metod prowadzenia wojny na odległość: kampanii precyzyjnych ataków powietrznych i salw rakietowych pocisków balistycznych. Izrael ma dużo samolotów, ale Iran jeszcze więcej rakiet. Czyj arsenał zwycięży?

Marek Świerczyński, Polityka Insight
15.06.2025
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną