Wiecie Państwo, co 11 listopada 2013 r. będzie się działo w Warszawie? Ja to sobie z grubsza wyobrażam. Na Stadionie Narodowym i na placu Defilad będzie się odbywała COPA, czyli gigantyczna globalna konferencja klimatyczna z udziałem tysięcy gości reprezentujących rządy, biznes, organizacje i ruchy społeczne, instytucje międzynarodowe. Będą amazońscy Indianie w pióropuszach, Afrykańczycy w strojach ludowych z bębnami, Eskimosi (może z reniferami?), ministrowie i prezesi korporacji w pancernych limuzynach, ekolodzy wszelkiej możliwej maści, lobbyści wszystkich najbardziej śmierdzących i śmiecących branż oraz sprzedawcy bezliku genialnych patentów na zieloną przyszłość.
Wszyscy oni będą w tę i nazad krążyli ze wschodniego na zachodni brzeg Wisły, przecinając najważniejsze arterie stolicy biegnące z południa na północ. A tymi arteriami – Marszałkowską i Nowym Światem – będą maszerowały zwarte szyki polskich patriotów wszystkich odcieni i nurtów. Od faszyzujących rasistów, przez nacjonalistów i konserwatystów, po tradycjonalistycznych i otwartych katolików, proeuropejskie centrum i alternatywną lewicę z Kolorowej Niepodległej. Naziole będą tradycyjnie ganiali się po ulicach z Antifą, Kolorowa będzie puszczała balony, a kibole – race, rasiści będą się mieszali z konserwatystami, monarchistami i katolikami przedsoborowymi, żeby na ich konto coś stłuc i podpalić albo komuś dołożyć.
(…)
Cały świat dzięki niezliczonym medialnym przekazom będzie na to patrzył z otwartymi ustami i będzie próbował zrozumieć to, czego my sami zrozumieć nie umiemy, czyli fenomen autodestrukcyjnego polskiego patriotyzmu, który nie łączy, lecz dzieli, i nie buduje, lecz niszczy wspólnotę…
Cały artykuł Jacka Żakowskiego w najnowszym numerze POLITYKI – dostępnym w kioskach, w wydaniu na iPadzie i w Polityce Cyfrowej.